Mówi i pisze się o nich bardzo dużo. Najczęściej w kontekście kar, a te rzeczywiście mogą przyprawiać przedsiębiorców o dreszcze. Szczególnie tych, którzy niedawno zabrali się do wdrażania nowych przepisów, zgodnie z niestety częstym podejściem w Polsce, że „przecież jakoś to będzie". Niestety w tym przypadku czasu może zabraknąć. Wdrożenie nowych regulacji wymaga bowiem kilku miesięcy.

Jeśli przedsiębiorcy nie zdążą, mogą winić tylko samych siebie, bo zmiany zostały ogłoszone z dużym wyprzedzeniem. Z drugiej jednak strony warto na to spojrzeć przez pryzmat przedsiębiorców. To dla nich kolejny ciężar, a przecież prowadzenie biznesu miało być łatwiejsze. Jest odwrotnie. Prawo zmienia się niepokojąco często, sądy działają ekstremalnie wolno, a nad poszczególnymi branżami wiszą nowe podatki i ograniczenia. Dopóki gospodarka kwitnie, firmy radzą sobie nieźle, ale świetna koniunktura nie będzie trwała wiecznie. Mimo pędzącego PKB niemal jedna trzecia przedsiębiorców ocenia, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy klimat ekonomiczny w Polsce nie sprzyjał prowadzeniu działalności.

O tym, że nadmiar regulacji jest szkodliwy, dobitnie świadczy przykład giełdy. Restrykcyjne przepisy, związane chociażby z rozporządzeniem MAR, przyczyniają się do tego, że już kolejny rok obserwujemy falę ucieczek spółek z parkietu. A przecież idea przepisów jest słuszna – chodziło o zwiększenie transparentności. Nowe przepisy dotyczące danych osobowych też są potrzebne. Diabeł jednak – jak zawsze – tkwi w szczegółach. Nie nałożono jeszcze żadnej wysokiej kary przewidzianej w MAR, ale już sama taka możliwość wystraszyła emitentów. Czas pokaże, czy w przypadku RODO kary są tylko straszakiem.

Oby tylko przedsiębiorcom starczyło cierpliwości.