Rz: Jak pani ocenia sytuację restauratorów?
Anna Kowalska-Szczepańska: Warto przeanalizować ją od dwóch stron. Jeśli chodzi o kwestię podażową, to dynamicznie wzrasta liczba restauracji w Polsce (wg danych GUS w 2005 r. było 9716 restauracji, a w 2016 r. 19648). W efekcie szybko rośnie konkurencja, co wymusza podjęcie działań prokonsumenckich, takich jak zwiększanie jakości usług i dostosowywanie cen wśród wszystkich restauratorów. Jeśli chodzi zaś o stronę popytową, to w ostatnich latach zmienia się kultura spożywania posiłków wśród Polaków. Coraz chętniej wychodzimy nie tylko do barów szybkiej obsługi. Wyjścia do restauracji nie mają już charakteru wyłącznie biznesowego i okolicznościowego. Do lamusa odchodzi suchy prowiant na urlopie i niedzielne obiady domowe. Jest to oczywiście o wiele bardziej złożony mechanizm rynkowy, związany dobrą z koniunkturą gospodarczą. Jednak w uproszczeniu można go przedstawić jako zmianę mentalności gastronomicznej Polaków, co w prosty sposób przekłada się na bezpośredni wzrost przychodów w tym sektorze gospodarki.
Czyli branża ma się nieźle?
Zgodnie z ostatnimi danymi GUS w ciągu ostatnich 10 lat przychody z usług gastronomicznych zwiększyły się o ponad 100 proc. przy blisko 25-proc. spadku liczby punktów. Warto tu zwrócić uwagę na podwojenie się w tym okresie liczby restauracji i o połowę mniejszą liczbę barów oraz innych punktów gastronomicznych. Świadczy to o stopniowym kształtowaniu się dojrzałego i profesjonalnego rynku usług restauracyjnych.
A jakie są główne trudności w rozwoju firm?