Rodzima branża specjalizująca się w zbiórkach online dla firm, głównie startupów, w zamian za ich udziały, to wciąż raczkujący rynek. Jego rozwój może jednak spowolnić – do 21 kwietnia platformy equity crowdfundingowe (tzw. crowdfunding udziałowy) mają bowiem czas na spełnienie wymogów nowej ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, która weszła w życie rok temu. Znowelizowane przepisy nałożyły na takie firmy obowiązek uzyskania zezwolenia. Przedstawiciele branży nie ukrywają, że obawiają się, iż te regulacje zahamują rynek. Arkadiusz Regiec, prezes platformy Beesfund, jednak uspokaja: – Działamy dalej. Zgodnie ze stanowiskiem Komisji Nadzoru Finansowego możemy to robić, jeśli złożymy wniosek o biuro maklerskie. A złożymy – zapewnia.

– Należy się spodziewać lekkiego wyhamowania, przynajmniej na pierwszym etapie obowiązywania tych regulacji – zauważa Marceli Kudajczyk, który wcześniej rozkręcał platformę equity Crowdway. – Dostosowanie do nowych wymogów to dla firm wyzwanie. Czasowo to spowolni ruch na tym rynku, ale nie są to przepisy, które na stałe negatywnie wpływałyby na branżę – przekonuje.

Sebastian Huczek, wiceprezes DM INC, właściciela CrowdConnect, wskazuje, że dwie największe platformy – brytyjskie Seedrs i Crowdcube – mają status firm inwestycyjnych.

– Z drugiej strony w Wielkiej Brytanii regulacje dotyczące tego rynku są bardzo liberalne, platformy mogą bez problemu promować akcje. Takie podejście pozwoliło na rozwój rynku – dodaje Maciej Gajewski, prezes platformy FundedByMe w Polsce.