W dokumencie krytycznie ocenia się pomysł wprowadzenia aplikacji akademickiej forsowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Pada też parę gorzkich, choć wyważonych słów pod adresem aktualnego modelu kształcenia przez korporacje prawnicze.
– Jeśli chodzi o samo szkolenie, to trzeba stale podnosić jego jakość i unowocześniać je. Rok 2018 to już najwyższy czas, aby pomyśleć np. o e-learningu czy zwiększeniu nacisku na umiejętności miękkie – mówi Grzegorz Kukowka, aplikant adwokacki oraz przewodniczący samorządu aplikantów izby warszawskiej.
W jego ocenie największym wyzwaniem stojącym przed władzami adwokatury jest jednak rozwiązanie narastającego problemu aktywności zawodowej aplikantów.
– Tak, abyśmy byli godziwie wynagradzani i mieli możliwość poniesienia wysokiej przecież opłaty za aplikację, pracując w branży prawnej. Jest to tym ważniejsze, że my na zatrudnienie potrzebujemy zgody patrona i dziekana, a więc „rynek pracownika" wcale nie musi działać na naszą korzyść, bo nie możemy w pełni swobodnie pracodawcy wybrać – zaznacza Kukowka.
Młodzi prawnicy ideę aplikacji uniwersyteckiej odbierają m.in. jako działania mogące osłabić niezależność adwokatury oraz ograniczające wpływ samorządu zawodowego na wykonywanie zawodu adwokata.