Najczęściej to klienci adwokatów, ale ok. 1/3 skarg pochodzi z sądów i urzędów. Przybywa skarg od przeciwników procesowych i osób zaangażowanych w sprawę. Bywa, że są formą presji stron, mających zróżnicowane interesy np. w sprawach rodzinnych. Są i pomówienia. Pewna część dotyczy sfery życia prywatnego adwokatów i jest skutkiem pozazawodowego konfliktu. Każdą badamy wnikliwie i rzetelnie. Ogrom skarg od lat jest bezzasadnych, ok. 60 proc. W 40 proc. istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia deliktu dyscyplinarnego. Bywają też skargi oczywiście bezzasadne, wręcz złośliwe. Te też muszą być przedmiotem oceny referatu, bo każdy ma prawo złożyć skargę.
A na co skarżą się sędziowie?
Zwykle na nieobecność, rzekome niewłaściwe zachowanie na sali rozpraw lub brak oględności w pismach. Gdy chodzi o niestawiennictwo to są jednorazowe, wynikające z oczywistej omyłki adwokata (wtedy kończy się na rozmowie dyscyplinującej lub ewentualnie ostrzeżeniu dziekańskim) i takie które mogą mieć charakter braku staranności, czy powtarzalnego lekceważącego stosunku. Część nietrafionych skarg wynika z odmiennej percepcji Prawa o adwokaturze, czy powinności ustanowienia substytuta lub niedostatecznego usprawiedliwienia nieobecności przez adwokata. Przykładem są kwestie związane z macierzyństwem pań mecenas, gdzie niektóre sądy chcą badać dokumentację medyczną ze szpitala, podając w wątpliwość twierdzenia adwokata, czy zaświadczenie od biegłego. Podobnie bywa przy chorobie. Pamiętajmy, że sędzia nie musi na wypadek choroby przedstawiać stronom zaświadczenia, nie mówiąc nawet o zaświadczeniu od biegłego sądowego.
Czytaj także:
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego bez spraw z adwokatury
Od lat wiadomo o potrzebie zmiany tej praktyki.