Notariusze jednak nie bankrutują po obniżeniu opłat

Gdy minister Ziobro obniżał we wrześniu 2007 r. taksę notarialną, rejenci gorąco protestowali i przepowiadali upadek wielu kancelarii. Obniżki weszły w życie i jak dotychczas nie wygląda na to, by ta groźba się ziściła. O tym, dlaczego tak się nie stało – mówi JACEK WOJDYŁO, prezes Krajowej Rady Notarialnej

Aktualizacja: 17.03.2008 07:35 Publikacja: 17.03.2008 00:44

Notariusze jednak nie bankrutują po obniżeniu opłat

Foto: Rzeczpospolita

Według zapowiedzi Krajowej Rady Notarialnej obniżenie przez ministra Ziobrę opłat za akty notarialne dotyczące transakcji mieszkaniowych miało doprowadzić do upadku połowę notariuszy. Nic jednak nie słychać o zamykaniu kancelarii. Czyżby notariusze padali po cichu?

Jacek Wojdyło:

Obawy KRN o ekonomiczną przyszłość niektórych kancelarii dotyczyły ówczesnych realiów. Na to, że nie ziścił się ten czarny scenariusz, miało wpływ wiele czynników.

Po pierwsze, skala obniżki w ostatecznej wersji rozporządzenia okazała się nieco mniej drastyczna od zapowiadanej. Po drugie, wartość nieruchomości wzrosła, a to złagodziło efekty obniżek taksy. Po trzecie, wprowadzenie nowej taksy zbiegło się w czasie z rozpoczęciem uwłaszczeń spółdzielców. Znaczna liczba umów ustanowienia odrębnej własności lokali pozwoliła mniej odczuć obniżkę dochodów w innych obszarach, co prawda zaciemniając przy tym skutki zmiany taksy. Po czwarte wreszcie, wysokość taksy w Polsce nie jest sztywna. Do tej pory notariusze często umawiali się z klientami na obniżoną stawkę, rozporządzenie usankcjonowało więc jedynie praktykę. Po jego wprowadzeniu umownych obniżek jest jednak znacznie mniej.

A może notariusze znaleźli inne sposoby, aby zrekompensować sobie ubytek dochodów – np. pobieranie opłat od umów przedwstępnych?

Trzeba wyjaśnić kilka kwestii. Przede wszystkim dla ważności umowy przedwstępnej przepisy nie wymagają formy aktu notarialnego. Zawiera się ją wyłącznie z woli stron. Dzięki temu otrzymują lepsze zabezpieczenie swoich praw. Umowa przedwstępna jest częstokroć trudniejsza niż definitywna, przyrzeczona. Musi bowiem przewidywać różne sytuacje i ich następstwa. Wreszcie zawarcie umowy przedwstępnej u jednego notariusza nie obliguje stron do zawarcia u niego umowy przyrzeczonej. Wynagrodzenie za umowę przedwstępną jest więc niezależne od wynagrodzenia za umowę przyrzeczoną. W praktyce jednak powszechnie notariusz premiuje klientów, którzy u niego zawierają obie umowy.

Pod koniec marca Trybunał Konstytucyjny rozpozna wniosek KRN o zbadanie przepisów tzw. ustawy Gosiewskiego. Dopuszczają one do korporacji osoby bez aplikacji. Podobne sprawy samorządów adwokatury i radców prawnych TK rozstrzygnął już w 2006 r. Dlaczego rozpatrzenie wniosku notariuszy trwa aż półtora roku?

Liczyliśmy na to, że skoro zaskarżone przepisy brzmią identycznie w trzech ustawach o korporacjach, będzie to dla ówczesnego ministra sprawiedliwości wystarczający argument, aby poprawić także ustawę notarialną. Tak się jednak nie stało, zmuszeni więc byliśmy w październiku 2006 r. złożyć do TK i naszą skargę.

O terminie i kolejności rozpoznawania wniosków decyduje wyłącznie Trybunał. KRN nie występowała o przyspieszenie rozpoznania sprawy.

W Trybunale są jeszcze inne wnioski notariuszy.

Pierwszy dotyczy rozporządzenia w sprawie maksymalnych stawek taksy notarialnej. Nasze zarzuty to: naruszenie procedury jego wydania, wyjście poza cele wynikające z prawa o notariacie, pominięcie większości wytycznych zawartych w ustawowym upoważnieniu do wydania rozporządzenia i naruszenie zasad przyzwoitej legislacji i proporcjonalności.

Drugi wniosek dotyczy art. 95 i § 1 ustawy – Prawo o notariacie, w zakresie, w jakim zobowiązuje on KRN do utworzenia systemu informatycznego i prowadzenia rejestru poświadczeń dziedziczenia.

Przecież instytucja notarialnego poświadczenia dziedziczenia powstała z inicjatywy notariatu, a samo przekazanie rejentom potwierdzania spadków jest uważane za słuszne. Czy chodzi więc o pieniądze, które musi wyasygnować samorząd notarialny na utworzenie informatycznego rejestru poświadczeń?

Notariusze popierają możliwość notarialnego poświadczenia dziedziczenia jako alternatywną do sądowego stwierdzenia nabycia spadku. Sami taką zmianę zaproponowali i przygotowali. Niestety, sposób jej wprowadzenia jest daleki od doskonałości. I nie finansowanie jest tu problemem samym w sobie, ale sposób, w jaki zostało narzucone w ustawie, z podeptaniem wszelkich reguł demokratycznego państwa prawnego.

Zarzucamy ustawodawcy, że nałożył na samorząd zawodowy obowiązek utworzenia systemu informatycznego do prowadzenia rejestru aktów poświadczenia dziedziczenia, ale nie zapewnił źródeł jego sfinansowania ze środków publicznych. Powinien tak uczynić, zlecając wykonanie zadania publicznego podmiotowi niepublicznemu. Nie uwzględnił przy tym organizacyjnych i finansowych rozmiarów przedsięwzięcia ani ich oddziaływania na inne ustawowe zadania KRN. Co więcej, rejestr nie jest kompletny, nie objęto nim bowiem sądowych stwierdzeń nabycia spadku. Nie ustalono także parametrów systemu, zasad dostępu do niego i odpłatności. Wszystko to stoi w sprzeczności z zasadami przyzwoitej legislacji i narusza wiele konstytucyjnych zasad. Ustawodawca stworzył formę „wywłaszczenia” samorządu z jego majątku.

Widząc, jak wiele mankamentów zawiera ustawa, notariat równolegle do skargi konstytucyjnej przygotował projekt jej nowelizacji.

Notariusze szykują kolejną propozycję legislacyjną. Chcą wprowadzenia znanej z prawa rzymskiego instytucji darowizny na wypadek śmierci. Czy rzeczywiście byłaby potrzebna i w jakich sytuacjach?

Poszukiwanie nowych rozwiązań prawnych uzasadnia nasza praktyka zawodowa. Obecnie istnieje alternatywa: darowizna za życia albo testament. Dla rodziców lepszy jest testament, bo nie tracą pozycji właściciela. Dla dzieci z kolei testament to tylko obietnica, nie do końca pewna – dlatego np. nie angażują się finansowo w remonty, modernizacje czy rozbudowę domu. Testament można bowiem zmienić w każdej chwili, nawet na łożu śmierci.

Stąd propozycja trzeciego rozwiązania: darowizny mortis causa. Rodzice pozostają właścicielami, a po ich śmierci własność automatycznie przechodzi na dzieci, bez potrzeby przeprowadzania spraw spadkowych. Prawo dzieci i rodziców jest ujawnione w księdze wieczystej i zabezpieczone. Taka darowizna wymagałaby formy aktu notarialnego i nie można by zmienić jej jednostronnie. Byłoby natomiast możliwe jej odwołanie w sytuacji rażącej niewdzięczności obdarowanego.

Jak układa się samorządowi notariuszy współpraca z nowym ministrem sprawiedliwości?

Przede wszystkim obecny minister nie unika kontaktów i konsultacji z przedstawicielami środowiska. Zamiast ignorowania i zwalczania mamy twórcze poszukiwanie rozwiązań, także w spornych kwestiach. Nie oznacza to pełnej zgodności poglądów. Tam, gdzie nasze stanowiska są zbieżne, uzyskujemy jednak realne wsparcie ministra. Ostatnio np. w sprawie rejestrowania u generalnego inspektora informacji finansowej umów uwłaszczenia spółdzielców. Jest zbędne, nie zachodzi tu bowiem ryzyko prania brudnych pieniędzy.

A jak notariuszom podoba się pomysł ministra Ćwiąkalskiego: wprowadzenie dwustopniowych jednolitych państwowych egzaminów prawniczych na wszystkie aplikacje?

Minister i samorządy zawodowe mają świadomość, że obecny model przygotowania do zawodów prawniczych, zafundowany przez poprzednią ekipę, już wkrótce się załamie ze szkodą dla wszystkich. Musimy zatem poszukiwać innego wyjścia. Propozycje ministra Ćwiąkalskiego odczytuję jako zaproszenie do dyskusji.

Nieustannie przypominamy także, że ustrojowa pozycja notariatu jest inna niż adwokatów i radców prawnych. Samorząd notarialny nigdy nie przeprowadzał egzaminu zawodowego samodzielnie. Komisję zawsze powoływał minister sprawiedliwości, a jego przedstawiciel był jej przewodniczącym. Nie mamy więc poczucia straty. To natomiast, co stało się w 2005 r. za sprawą tzw. ustawy Gosiewskiego, to naruszenie racjonalnej proporcji składu komisji na niekorzyść środowiska notarialnego.

Jak rozwija się spór między notariatem i rządem a Komisją Europejską o polskie obywatelstwo polskiego notariusza? Czy minister Ćwiąkalski jest zdania, że w Polsce notariuszem może być tylko obywatel RP. Komisja uważa, że to narusza fundamentalną dla Wspólnoty Europejskiej swobodę wykonywania zawodu.

Problem obywatelstwa nie jest w moim przekonaniu pierwszoplanowy, choć tak się go przedstawia. Spór idzie o coś innego – o stosowanie do notariuszy art. 45 traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską. Według dotychczasowego stanowiska, zgodnego zresztą z uchwałą Parlamentu Europejskiego, notariusze wykonują władzę publiczną. Od tego, czy uda się nam to twierdzenie obronić, zależy, czy decyzja o warunkach wykonywania zawodu należeć będzie do kompetencji narodowych państwa, czy też do regulacji unijnych.

Polska dowodzi – kolejni ministrowie sprawiedliwości są w tym konsekwentni – że notariusze ze względu na zakres kompetencji oraz rozmiar wykonywanych zadań publicznych mieszczą się w definicji art. 45 TWE. W takiej sytuacji to od państwa polskiego, a nie od Unii zależy, czy obywatelstwo jest warunkiem wykonywania zawodu notariusza. Nasze stanowisko jest jasne: to poszczególne kraje członkowskie decydują o warunkach wykonywania zawodu notariusza. Mogą zatem zrezygnować z wymogu obywatelstwa, tak jak uczyniły to rządy Włoch, Hiszpanii, czy Portugalii, ale jest to ich suwerenna wola.

Jak się ten spór zakończy?

Trudno dziś przewidzieć rozstrzygnięcie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Argumentacja Polski, wyrażona w odpowiedzi rządu na uzasadnioną opinię Komisji Europejskiej, jest mocna i poparta licznymi przykładami. Jesteśmy zatem po etapach: upomnienia oraz uzasadnionej opinii, a przed skierowaniem wniosku przez KE do ETS. W ostatnim czasie taki wniosek Komisja skierowała przeciwko siedmiu państwom „starej Unii”.

Według zapowiedzi Krajowej Rady Notarialnej obniżenie przez ministra Ziobrę opłat za akty notarialne dotyczące transakcji mieszkaniowych miało doprowadzić do upadku połowę notariuszy. Nic jednak nie słychać o zamykaniu kancelarii. Czyżby notariusze padali po cichu?

Jacek Wojdyło:

Pozostało 97% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów