Droga do zawodu notariusza: mity i fakty

Od poziomu przygotowania kandydatów do zawodu notariusza zależeć będzie bezpieczeństwo obrotu prawnego – uważa wiceprezes Krajowej Rady Notarialnej

Aktualizacja: 16.09.2009 07:50 Publikacja: 16.09.2009 07:48

Droga do zawodu notariusza: mity i fakty

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka

Red

W sobotę 19 września odbędzie się czwarty państwowy egzamin wstępny na aplikację notarialną według zasad obowiązujących od 10 września 2005 r. (z ostatnimi zmianami z 25 marca 2009 r.). Choć nowa regulacja pozbawiła samorząd notarialny realnego wpływu na poziom i przebieg egzaminu, a zatem i liczbę przyjmowanych corocznie aplikantów, nadal można się zetknąć z mitem, że notariusze utrudniają dostęp do zawodu, broniąc w ten sposób swoich grupowych interesów.

Żeby nie było wątpliwości. Dwóch przedstawicieli Krajowej Rady Notarialnej (KRN) w powoływanym przez ministra sprawiedliwości pięcioosobowym zespole przygotowującym pytania testowe oraz dwóch w siedmioosobowej komisji kwalifikacyjnej w żadnym wypadku nie decyduje o rodzaju pytań, przebiegu egzaminu, a co za tym idzie – jego poziomie merytorycznym.

[srodtytul]Co kryją liczby[/srodtytul]

W 2006, pierwszym roku obowiązywania nowych zasad, ówczesny szef resortu sprawiedliwości w jednym z dzienników potwierdził, że “egzamin układany jest pod nadzorem ministra, to on nadaje wytyczne, wskazuje zagadnienia i stopień ich trudności”. Zaskoczeniem musiał więc być wynik egzaminu na aplikację notarialną tamtego roku – najgorszy w historii odrodzonego notariatu. Mimo że na 575 osób przystępujących do egzaminu zdało tylko 26 (4,5 proc.), przemknęło to bez większych komentarzy.

[wyimek]Ze względu na charakter zawodu notariusza jest to profesja, która musi podlegać określonej reglamentacji[/wyimek]

Już przy następnym naborze zespół konkursowy powołany przez ministra przygotował zestaw pytań, który zrekompensował zdającym zły wynik z poprzedniego roku: na 664 osoby zdało 355 (53,5 proc.). Można by te liczby pozostawić bez komentarza, wydaje się jednak nieprawdopodobne, aby przy zachowaniu podobnego poziomu trudności pytań wiedza zdających wzrosła tak radykalnie w ciągu 12 miesięcy.

Egzaminy na aplikacje prawnicze w 2008 r. już kilka dni po ogłoszeniu wyników, a więc bez merytorycznej analizy, zostały ocenione w mediach jako najtrudniejsze w ciągu ostatnich ośmiu lat. Stosunkowo najlepsze były wyniki egzaminu konkursowego na aplikację notarialną: kolejne 302 osoby na 1192 zdających (25,3 proc.) dołączyły do grona adeptów zawodu notariusza.

We wszystkich niemal dyskusjach o egzaminach wstępnych na aplikacje padają stwierdzenia, że procent przyjętych w stosunku do zdających jest niezadowalający. Nigdzie nie określono jednak liczby, którą dyskutanci uznaliby za prawidłową. Nie było nią na pewno 4,5 proc. (26 osób) z 2006 r. ani 25,5 proc. (302 osoby) z 2008 r., ani nawet 53,5 proc. (355 osób) z 2007 r.

Jedyną wskazówką co do zadowalającego poziomu zdawania mogą być poglądy wyrażane między innymi przez Stowarzyszenie Doradców Prawnych: egzaminy na aplikacje to bezsensowna weryfikacja tych, które studenci prawa zdają na uczelni, i należy znaleźć formułę, aby je znieść całkowicie. To oznacza po prostu przyjęcie na aplikacje prawnicze wszystkich chętnych absolwentów prawa, niezależnie od zasobu wiedzy.

[srodtytul]Po prostu brak wiedzy[/srodtytul]

W Polsce funkcjonuje dzisiaj 16 publicznych i 15 niepublicznych uczelni wyższych kształcących prawników. Corocznie z dyplomem magistra prawa wychodzi z nich ponad 10 tysięcy absolwentów. Poziom ich wiedzy jest bardzo zróżnicowany.

Mitem rozpowszechnianym zarówno przez tych, którzy zdawali egzamin, jak i wielu komentatorów jest przekonanie o wyjątkowej trudności pytań testowych przygotowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, szczególnie z egzaminu w 2008 r.

KRN dokonała wnikliwej merytorycznej analizy wyników ubiegłorocznego egzaminu konkursowego na aplikację notarialną na podstawie danych z pięciu (spośród 11) izb notarialnych, wśród nich izby warszawskiej, o najniższym wskaźniku przyjęć na aplikację, oraz wrocławskiej, gdzie przyjętych było stosunkowo najwięcej.

Zdaniem KRN główna przyczyna niezadowalających wyników tkwi po prostu w braku kompleksowej wiedzy zdających, którzy wybiórczo potraktowali wymagany zakres tematyczny. W części dziedzin (prawo handlowe, cywilne, prywatne międzynarodowe i konstytucyjne, prawo o notariacie, postępowanie administracyjne) byli przygotowani doskonale i uzyskali średnio 95 proc. minimum punktowego dla danej grupy tematycznej. Natomiast w czterech grupach tematycznych (prawo spółdzielcze, gospodarcze, europejskie oraz rodzinne i opiekuńcze) uzyskano słabe wyniki, poniżej 60 proc. niezbędnego minimum punktów. Dla celów analizy wyselekcjonowano pytania, na które udzielono mniej niż 30 proc. poprawnych odpowiedzi. Okazało się, że tylko 11 pytań (4,4 proc. ogólnej liczby) sprawiło tak duże kłopoty zdającym. Nie mogły więc rzutować na ogólne wyniki egzaminu.

Zaskoczeniem – tym bardziej że odpowiadali kandydaci do zawodu notariusza – jest przy tym np. ponad 70 proc. błędnych wskazań formy odwołania pełnomocnictwa do sprzedaży nieruchomości czy 75 proc. nieprawidłowych odpowiedzi na pytanie o dokument, który notariusz pieczętuje pieczęcią z wizerunkiem orła.

Opanowanie takiej wybiórczej wiedzy pozwoliło prawie wszystkim zdającym na osiągnięcie 120 punktów. Pozostałe 70 punktów niezbędnych do osiągnięcia minimum okazało się trudne do zdobycia właśnie dlatego, że wiedza zdających nie obejmowała w równym stopniu wszystkich grup tematycznych.

[srodtytul]Recepta na mierność[/srodtytul]

A zatem okazało się, że to nie nepotyzm, stronniczość komisji, ale po prostu brak wiedzy niektórych kandydatów jest prawdziwą przyczyną ich niepowodzenia. Wydawać by się mogło, że jedyną drogą jest lepsze przygotowanie do egzaminu. Na mierność znaleziono inną receptę: “otwieranie zawodów prawniczych” ma nastąpić poprzez dalsze obniżanie wymagań egzaminacyjnych. Zamiast 250 pytań będzie ich teraz 150, przy czym wystarczy poprawnie odpowiedzieć na 100 z nich (dotychczas 190).

Tak więc w tym roku można się spodziewać najwyższej jak dotąd “efektywności” przyjęć na aplikacje. Nie wiem, co będzie to oznaczało dla takich wolnych zawodów, jak adwokaci czy radcy prawni, ale wiem, że w wypadku notariatu, który do grona wolnych zawodów nie należy, może to mieć skutki tragiczne.

Od poziomu przygotowania kandydatów do zawodu notariusza zależeć będzie bezpieczeństwo obrotu prawnego. Notariat właśnie po to został powołany, żeby wykonywać w imieniu państwa określone zadania publiczne. To nie jest zatem obszar na wolnorynkowe eksperymenty, do których nikt nie dopuszcza przecież sądów i urzędów. A pamiętać należy, że notariat jest tym organem ochrony prawnej, który wprost się określa jako pomocniczy w stosunku do wymiaru sprawiedliwości.

[srodtytul]Rozsądek potrzebny od zaraz[/srodtytul]

Zwiększająca się w sposób niekontrolowany liczba aplikantów stwarza zagrożenie dla prowadzenia zgodnie z ustawą zajęć seminaryjnych. W 2008 r. samorząd prowadził szkolenia dla 733 osób – niemal co druga kancelaria notarialna miała zatem aplikanta. To musi prowadzić do obniżenia jakości szkolenia, choćby przez zastępowanie seminariów wykładami akademickimi dla dużego audytorium. Notariusze wciąż tworzą nowe miejsca pracy, szkoląc i zatrudniając przyszłe kadry zawodowe. Sygnalizują jednak, że nie będą w stanie zatrudniać nowych aplikantów przy tak znacznym ich napływie i w obecnym kryzysie gospodarczym, szczególnie mocno odczuwanym w obrocie nieruchomościami.

Rozwiązaniem nie jest tzw. aplikacja pozaetatowa. Sprowadza się ona do praktykowania w kancelarii łącznie przez 88 dni w trakcie 2,5-rocznej aplikacji. Takim aplikantom to asesura będzie musiała zastąpić gruntowne przygotowanie podczas aplikacji.

To wszystko musi prowadzić do wniosku, że nowe regulacje, przynajmniej w odniesieniu do notariatu, wylewają przysłowiowe dziecko z kąpielą. Inicjatywy samorządu notarialnego i propozycje współpracy, mające na celu określenie merytorycznych kryteriów oceny ubiegających się o status aplikanta czy zapewnienie odpowiedniego poziomu egzaminu zawodowego, nie znajdują zrozumienia.

Tymczasem trzeba jak najszybciej, zapominając na chwilę o doraźnych korzyściach politycznych, rozpocząć prace nad modelem, który pozwoli rozsądnie wybrać najlepszych kandydatów, nie zamykając dostępu do zawodu, ale i nie narażając na szwank bezpieczeństwa obrotu prawnego. Nikt przecież nie kwestionuje publicznej roli notariatu w Polsce. Co więcej, oczekiwania wobec notariuszy są z roku na rok coraz większe.

Nie ma nic zdrożnego w powiedzeniu otwarcie, że ze względu na charakter zawodu notariusza jest to profesja, która musi podlegać określonej reglamentacji. Tak jest w całej Europie i nie budzi to żadnego oburzenia. Nie ma powodu, żeby Polska, w sposób negatywny, odstawała od tego modelu.

W sobotę 19 września odbędzie się czwarty państwowy egzamin wstępny na aplikację notarialną według zasad obowiązujących od 10 września 2005 r. (z ostatnimi zmianami z 25 marca 2009 r.). Choć nowa regulacja pozbawiła samorząd notarialny realnego wpływu na poziom i przebieg egzaminu, a zatem i liczbę przyjmowanych corocznie aplikantów, nadal można się zetknąć z mitem, że notariusze utrudniają dostęp do zawodu, broniąc w ten sposób swoich grupowych interesów.

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów