W 2013 r. do Krajowej Rady Prokuratury wpłynęły cztery skargi dotyczące możliwego naruszenia niezależności prokuratorów przez ich przełożonych. Wcześniej, bo w 2011 r., pojawiła się zaledwie jedna taka skarga, a przez lata nie było żadnych.
– Prokuratorzy są coraz bardziej wyczuleni na nawet najmniejsze próby wpływania na ich decyzje – tłumaczy jeden z prokuratorów rejonowych.
Ciężka dola śledczego
– Mamy art. 8 ustawy o prokuraturze, który pozwala walczyć o niezależność w każdej służbowej sprawie – mówi prokurator Jacek Skała. Zapewnia, że powoli wzrasta świadomość prokuratorów. Coraz więcej z nich wie, że może zwrócić się ze skargą do KRP, i to z pominięciem drogi służbowej, a więc z gwarancją, że przełożony szybko się o niej nie dowie i nie on zdecyduje o dalszych losach skargi. A to dla osoby skarżącej bardzo ważne.
Każdą ze skarg KRP dokładnie bada. Na co skarżą się śledczy? W jednej z prokuratur apelacyjnych zarządzono kontrolę efektywności pracy prokuratora przez dwa miesiące. Miał codziennie składać pisemną informację o planowanych i wykonanych czynnościach służbowych. Musiał też odnotowywać każdorazowe opuszczenie miejsca pracy oraz rozliczać czas rozpoczęcia i zakończenia czynności sądowych.
Z kolei w jednej z prokuratur okręgowych zalecono składanie zapowiedzi apelacji w każdej sprawie, w której zapadł wyrok uniewinniający, oraz konsultowanie z prokuratorem nadrzędnym decyzji o odstąpieniu od wniesienia apelacji w takich sprawach. Wydano również prokuratorowi zarządzenie zobowiązujące go do uzgadniania z przełożonym zasadności dopuszczenia dowodu z opinii biegłego, która miałaby kosztować więcej niż 2 tys. zł.