W Ministerstwie Sprawiedliwości powołano zespół, który ma pracować nad zmianą ustawy o komornikach i egzekucji – powiedział „Rzeczpospolitej" Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości. Wskazuje, że projekt ma zapewnić sprawność egzekucji, wyważając interesy wierzycieli, komorników, a także dłużników.
Według prasowych enuncjacji, zmiany miałyby prowadzić do upaństwowienia korporacji komorniczej: byliby urzędnikami na pensji, a opłaty egzekucyjne, tak jak sądowe, inkasowałby budżet. Mieliby zarabiać jak referendarze sądowi (plus premie za sprawność egzekucji). Byłby to więc powrót do stanu sprzed 1997 r., gdy zawód komornika urynkowiono, ale od tego czasu już ponad 20 razy nowelizowano ustawę.
Ostatnia zmiana, już z tego roku, udrażnia komornicze dyscyplinarki (to skutek głośnych wpadek niektórych komorników). Zeszłej jesieni weszła natomiast w życie nowela zmierzająca do eliminacji „komorniczych rekinów", czyli kancelarii przerabiających rocznie po kilkadziesiąt, a nawet ponad 200 tys. spraw.
– Urynkowienie miało być remedium na fatalne funkcjonowanie poprzedniego systemu. Niestety, część późniejszych zmian doprowadziła do nieprawidłowości w egzekucji – mówi Rafał Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej. Wskazuje, że do uregulowania jest wiele problemów, i ma nadzieję, że utworzony w resorcie sprawiedliwości zespół przygotuje rozwiązania, które zapewnią sprawną i skuteczną egzekucję. Samorząd komorniczy chętnie włączy się do tych prac.
Profesor Feliks Zedler, specjalista od prawa egzekucyjnego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, mówi, że na świecie funkcjonują oba systemy: rynkowy i państwowy, równie skutecznie. Polskie doświadczenia pokazują, że najskuteczniejsze są średnie kancelarie. Z kolei komornik-urzędnik zapewne będzie lepiej kontrolowany, i da większe gwarancje, że prawo przy egzekucji nie będzie łamane.