Rz: Niedawno odbyło się zgromadzenie izby warszawskiej. Jak pan oceni przebieg tego święta samorządności adwokackiej?
Mikołaj Pietrzak: Mieliśmy bardzo turbulentne dwa minione lata. Był pamiętny 2016 rok i czterech dziekanów, licząc z tym pełniącym obowiązki. Dobre zgromadzenie to zgromadzenie robocze, praktyczne, owszem może trochę nudne, podczas którego uchwalamy rozsądny budżet i zatwierdzamy strategiczne – z punktu widzenia codziennego funkcjonowania izby – decyzje. W mojej ocenie takie właśnie było ostatnie zgromadzenie naszej izby. Nie każde jest miejscem na radykalne manifesty i wielkie zmiany. Przyszedł czas na spokojną i konstruktywną pracę. Kolorytem naszego środowiska jest jednak to, że każdy adwokat może zgłosić projekt uchwały.
I tak oto projekt swej uchwały zgłosił mec. Roman Giertych, włączając adwokaturę w polityczny spór...
Absolutnie podzielam krytykę, która zawarta jest w pierwszej części tej uchwały. Nie podpisuję się natomiast pod jej drugą częścią, w której zgromadzenie apeluje do poszczególnych adwokatów o składanie wniosków o wyłączanie sędziów wybranych przez nową KRS. Nie można wymagać od adwokata, by podejmował czynności określonej treści. Ten zawsze musi kierować się wolą i interesem swego klienta. Po drugie, apel ten był chybiony – przesłanki wyłączenia sędziego, jakie zostały w nim zawarte, nie znajdują odzwierciedlenia w kodeksie postępowania karnego ani cywilnego. Podzielam jednakże krytyczną ocenę zgromadzenia co do sposobu wyboru nowych członków KRS i jej aktualnego funkcjonowania.
Podczas zgromadzenia nie podnoszono, że projekt uchwały jest wadliwy i nie powinno się nad nim głosować.