– Nasz projekt jest bardzo podobny do propozycji rządowej. Różnią nas dwie sprawy – twierdzi Jan Widacki, poseł Demokratycznego Koła Poselskiego. I wymienia właśnie kwestię likwidacji prokuratur apelacyjnych (z tego pomysłu wycofał się rząd) oraz kolejność tworzenia Prokuratury Generalnej. Rząd chce najpierw ją utworzyć, a potem powołać szefa, a autorzy projektu – odwrotnie.
Prokurator generalny byłby powoływany przez prezydenta na siedmioletnią kadencję (mógłby zostać nim tylko raz). Głowa państwa wybierałaby go spośród trzech kandydatów (sędziów Izby Karnej Sądu Najwyższego, sędziów wydziałów karnych sądów apelacyjnych lub prokuratorów PG) wskazanych przez I prezesa SN.
Dzisiejsi prokuratorzy apelacyjni, którzy nie zostaną powołani do PG, będą mogli ubiegać się o stanowiska w okręgu (zachowując dotychczasowe uposażenie) lub przejść w stan spoczynku, jeśli mają do tego uprawnienia. Pozostali zostaną zwolnieni ze służby, co nie zamknie im drogi do innych zawodów prawniczych.