Za gwarancję wypłaty honorarium powinna wystarczyć adwokatowi (radcy) umowa pisemna, z którą w razie sporu może pójść do sądu, jak każdy inny wierzyciel.
Dodajmy, że nie tylko odszkodowanie czy zadośćuczynienie należy do strony, ale też zasądzona kwota zwrotu kosztów procesu, na którą składają się głównie wydatki na adwokata.
Rozliczenia z adwokatem
Za przykład może posłużyć sprawa Izabeli Z. spod Warszawy, która zamierzała pozwać szpital za zakażenie szpitalne. Zażądała 300 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania. Poszła do adwokatki (z innego miasta), z którą umówiła się na pewną kwotę honorarium z góry, a także na zwrot kosztów dojazdu na rozprawy, wreszcie na 25 proc. od wygranej. Zaniepokoił ją jednak warunek w umowie, że po wygranej wszystkie pieniądze wpłyną na konto kancelarii. Miało to ułatwić, także klientce, rozliczenia, w szczególności ze szpitalem.
– Inkasowanie całego honorarium z góry jest nierealne (wielu klientów nie ma po prostu pieniędzy). Uważam, że wynagrodzenie powinno być związane z rezultatem: wtedy współpraca jest lepsza, a klient płaci, gdy wygra – wskazuje mec. Juliusz Janas. – We Francji pieniądze wpływają na konto kancelarii, ja też w niektórych sprawach stosuję tę metodę, gdyż jest wygodna dla klienta, ale też dla kancelarii. Zdarza się, że druga strona sporu wpłaca częściowo jakąś kwotę, więc znam jej wielkość, termin zapłaty. Owszem, jest to też jakieś zabezpieczenie dla adwokata, ale nie słyszałem, by adwokat oszukał klienta.
Umowy o wynagrodzenie na procent, na honorarium odroczone w czasie, nie należą już teraz do rzadkości, a ryzyko, że klient w pełni się nie rozliczy, istniało zawsze. Nic dziwnego, że adwokaci szukają zabezpieczeń. Mogą to być weksle, konta depozytowe czy właśnie przelew kwoty wygranej w sądzie na konto kancelarii. Jednocześnie klient może szukać adwokata, który nie wymaga takich zabezpieczeń.