Otóż, jak doniosła „Rzeczpospolita", w ubiegłym roku zdecydowanie zwiększyła się liczba radców prawnych i adwokatów ubiegających się o powołanie na urząd sędziego. W poprzednich latach odsetek profesjonalnych prawników, którzy zabiegali o zmianę zawodu, oscylował w granicach 5–6 proc. W 2014 r. już co dziesiąty kandydat to radca prawny albo adwokat.
Jaki mit zostaje obalony? Przez wiele lat w społeczeństwie pokutowało przekonanie, że zarobki sędziów są nieatrakcyjne dla profesjonalnych pełnomocników, stąd niewielkie zainteresowanie zmianą koloru żabotu przy todze z niebieskiego czy zielonego na fioletowy. Od dawna wskazywałem, że tak w istocie nie jest. Jako stały przedstawiciel Krajowej Rady Radców Prawnych w Krajowej Radzie Sądownictwa mam doskonałą okazję, aby śledzić ten proces na bieżąco.
W mojej ocenie problem nie leży w wysokości zarobków, ale w dostępie do tej ścieżki prawniczej kariery. Niekiedy wśród radców prawnych czy adwokatów powstaje wrażenie, że ich kandydatury są oceniane surowiej od innych. A moje koleżanki i koledzy nie wierzą w swoje szanse na sukces.
Wydaje się, że nadchodzi czas na spełnienie postulatu, aby więcej praktyków prawa zasilało sędziowskie szeregi. Ich inne spojrzenie na stosowanie prawa może tylko pomóc efektywności wymiaru sprawiedliwości. Nie mam wątpliwości, że unikalne doświadczenie radców prawnych będzie istotnym wsparciem dla sądownictwa powszechnego. To zaś niebawem poprawi sprawność i jakość orzekania.
Trudno zgadywać, co kieruje tymi radcami prawnymi, którzy decydują się kandydować na urząd sędziego. Część ma bez wątpienia powody o charakterze materialnym. To zaś może niektórych dziwić w kontekście naszego „mitu". A jednak dziś praca sędziego kojarzy się ze stabilnością, przewidywalnością, rozsądnym zabezpieczeniem emerytalnym czy też lepszą możliwością godzenia obowiązków służbowych z życiem osobistym. O te wartości próżno zabiegać na rynku usług prawnych. Napiszę wprost: wielu radców prawnych i adwokatów może tylko marzyć o zarobkach sędziego. Wiem, że to dla wielu szokujące, ale takie są fakty. Nie umniejsza to wagi innego rodzaju aspiracji, jak choćby natury ambicjonalnej: dla wielu z nas zostanie sędzią to w dalszym ciągu prestiż i ukoronowanie kariery. I nie mają tu znaczenia dyskusje, w którym zawodzie jest ciężej, a w którym łatwiej. To są osobiste, skomplikowane decyzje podejmowane – czego jestem świadkiem – po głębokim namyśle.