Obrońcy już zapowiedzieli odwołanie. Chcą prosić o rozstrzygnięcie Sąd Najwyższy.
Najbliżsi żołnierzy są zrozpaczeni wyrokiem. – Brak mi słów. Liczyłam na sprawiedliwość. Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za takie traktowanie żołnierzy poniosą kiedyś karę – mówi Barbara Ligocka, żona starszego szeregowego Damiana L.
Pani Barbara, razem z krewnymi innych żołnierzy i ich obrońcami, czekała wczoraj wiele godzin na decyzję sądu. Wszyscy byli pełni nadziei, że tym razem żołnierze wyjdą z aresztu. Tak się nie stało. Posiedzenie w tej sprawie trwało wiele godzin. Ogłoszenie werdyktu było wielokrotnie przekładane. Odczytanie uzasadnienia było tajne.
Mniej tajemniczy są adwokaci. – Sąd nakazał zlecić prokuraturze przyspieszenie pracy, przede wszystkim w zakresie przeprowadzenia wszelkich dowodów osobowych, w tym zwłaszcza przesłuchań świadków i przeprowadzenia koniecznych konfrontacji. Sąd zaznaczył też, że powolność pracy prokuratorów nie będzie już usprawiedliwieniem dla dalszego przedłużania aresztu – mówi Wiktor Wega, obrońca jednego z oskarżonych żołnierzy.
– Spodziewałem się, że decyzja może być niekorzystna dla wyższych rangą wojskowych. Zresztą oni sami byli chyba na to przygotowani – mówi Andrzej Reichelt, kolejny obrońca dwóch podejrzanych. Zapowiada jednak, że w ciągu siedmiu dni złoży zażalenie do Sądu Najwyższego.