[b]Ludzie za mało wiedzą o Katyniu?[/b]
Jedni nie wiedzą, inni wiedzieć nie chcą. Jeszcze inni nie przykładają do tego szczególnej wagi. To w dużej mierze wynik tego, że po wojnie pamięć o Katyniu funkcjonowała głównie na emigracji i wśród bliskich pomordowanych oficerów. Władze PRL robiły wszystko, by wymazać to z naszej świadomości, lub zakłamywały fakty dotyczące zbrodni. Widziałem, jak w czasach komuny chłopaka, który w Krakowie na murze napisał „Katyń”, goniło czterech osiłków. Nie za to, że niszczył kamienicę.
[b]Ale od 1990 r. minęło 20 lat. [/b]
Teraz wiele osób mówi, po co nam rozdrapywanie ran, to nie służy stosunkom polsko-rosyjskim. Mamy okaleczoną świadomość. Jest to też element szerszego problemu – tego, jak historycznie i patriotycznie wychowujemy młodzież. Czy istnieje program kształcenia historycznego, który takie wizyty by zakładał? Program nauczania historii w szkołach jest kiepski. A będzie jeszcze gorszy.
[b]Dlaczego gorszy?[/b]
To rezultat reform ministerstwa kierowanego przez panią Katarzynę Hall. W ubiegłym roku Rada Wydziału Historycznego UJ wystosowała nawet protest przeciwko zmianom w programie nauczania historii w liceum. Jeśli bowiem ktoś sam nie wybiera historii, to jej naukę kończy na pierwszej klasie. Skoro nie dbamy, by dobrze napisać programy nauczania, to nie stać nas, by zrobić więcej. Mówię o wizji wychowania poprzez bezpośredni kontakt z „rzeczywistością minioną”, którego elementem są wycieczki szkolne.