Oficerowie SB udawali działaczy podziemia, a nawet duchownych. Najbardziej znanym przypadkiem oficera Służby Bezpieczeństwa, któremu udało się przeniknąć do otoczenia Jana Pawła II, był pułkownik Tomasz Turowski. Jego przeszłość ujawniła „Rz" w 2010 r. W ramach operacji komunistycznego wywiadu wstąpił do zakonu jezuitów. Przez dziesięć lat szpiegował m.in. Watykan oraz środowisko Spotkań. W wolnej Polsce pod przykryciem dyplomatycznym pracował dla UOP, a potem Agencji Wywiadu. Jako ambasador tytularny w Moskwie współorganizował wizytę Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu. Jego karierę przerwał wniosek lustracyjny IPN i publikacja „Rz".

Innym oficerem, który szpiegował Watykan pod przykryciem dyplomatycznym, był dr Edward Kotowski, który po powrocie z Rzymu został zatrudniony w Urzędzie ds. Wyznań, mając jednocześnie niejawny etat w SB.

Ciekawy jest przykład również dwóch opozycjonistów Eligiusza Naszkowskiego i Janusza Molki. Ci obaj działacze „Solidarności" zostali zwerbowani jako tajni współpracownicy SB, a następnie zostali oficerami bezpieki. Rozbijali „Solidarność", organizując liczne prowokacje przeciw podziemnym strukturom.