Święci i wrony, czyli papież kibic

Argentyńczyk futbolu się nie wyprze. A co dopiero papież z kartą kibica klubu San Lorenzo?

Aktualizacja: 15.03.2013 14:19 Publikacja: 15.03.2013 02:53

Święci i wrony, czyli papież kibic

Foto: AFP

Diego Maradona o Kościele zwykł mówić źle albo wcale, ale teraz zrobił wyjątek. Pochwalił wybór kardynałów i przez adwokata dał znać, z Dubaju, gdzie właśnie dorabia do emerytury, że oczekuje audiencji u Franciszka. – Bóg futbolu jest Argentyńczykiem, i teraz papież również – przekazał prawnik Angelo Pisani. Nie wyjaśnił, czy Maradona, wielki piłkarz i jeszcze większy awanturnik oraz kabotyn, uważa za boga futbolu nadal siebie czy już grającego w Barcelonie Leo Messiego.

Angielskie tabloidy nie miały takich wątpliwości. „The Sun" i „Daily Mirror" dały na pierwszej stronie to samo zdjęcie błogosławiącego Franciszka z podpisami: „Nowa ręka Boga" i „Ręka Boga". Odwołując się do słów Maradony o golu strzelonym Anglikom w mundialu 1986. „Jeśli nawet tam było zagranie ręką, to była to ręka Boga" – mówił wtedy Diego. Maradona, uważany obok Brazylijczyka Pelego i Leo Messiego za piłkarza wszech czasów, grał z numerem 10 i Argentyńczycy często piszą o nim „D10s", jak „dios", czyli bóg. A o Messim – Messias. „Mamy Boga, mamy Mesjasza, a teraz papieża. Wielka Argentyna!" – napisał na Twitterze argentyński piłkarz Angel Vildozo.

Mówi się czasami o futbolu, że Europejczycy go wymyślili, ale dopiero Latynosi uwznioślili. Mieszając religię z piłką do tego stopnia, że w Argentynie działa od lat Iglesia Maradoniana, czyli kościół wyznawców Maradony. „Argentyńczyk zostaje papieżem – to jest niezwykłe. Ale Argentyńczyk, który nie jest kibicem piłkarskim – to dopiero byłaby osobliwość" – napisał felietonista kolumbijskiego dziennika „El Tiempo".

Nowy papież spędził dzieciństwo w stołecznym klubie San Lorenzo – jego ojciec grał tu w drużynie koszykarskiej

Kardynał Jorge Mario Bergoglio z tego stereotypu się nie wyłamuje. Będzie obok Jana Pawła II, sympatyka Cracovii, najzagorzalszym kibicem wśród papieży. Urodził się i wychował w Buenos Aires, ale nie jest ani za Boca Juniors, ani za River Plate, najsłynniejszymi drużynami Argentyny. Tylko za San Lorenzo de Almagro z dzielnicy Boedo. Ma kartę kibica klubu, odprawiał pięć lat temu mszę z okazji stulecia San Lorenzo.

Kibice tego klubu nazywają siebie „Świętymi", bo drużynę założył ksiądz Lorenzo Massa. Albo „Wronami" – od koloru sutanny. O argentyńskim papieżu mówią, że ma serce niebiesko-czerwone, jak barwy San Lorenzo. Spędził dzieciństwo w tym klubie, bo ojciec grał tu w drużynie koszykarskiej i zabierał syna na mecze. Nowy papież wspominał kiedyś, że był na wszystkich meczach w sezonie 1946, gdy San Lorenzo zdobywało mistrzostwo kraju. Dorastał przy stadionie Viejo Gasometro, nazywanym argentyńskim Wem- bley, za którym wciąż tęsknią kibice San Lorenzo. Klub musiał sprzedać tereny pod stadionem, gdy mu groziło bankructwo na początku lat 80.

Drużyna zawsze była w cieniu Boca i River, dzielących między siebie tytuły i toczących wojnę, w której regularnie giną kibice. To klub klasy średniej, ze średnimi osiągnięciami. Kibice innych drużyn kpią teraz na argentyńskich forach, że San Lorenzo właśnie zdobyło pierwszy międzynarodowy tytuł i że ma więcej papieży niż Copa Libertadores (to południowoamerykański odpowiednik Ligi Mistrzów).

Papież kibic z Argentyny może być pierwszą głową Kościoła, która będzie dopingować reprezentację Watykanu w meczach o punkty. Na razie tamtejszy związek piłkarski jest tylko warunkowym członkiem UEFA, a jego drużyna, złożona m.in. z członków Gwardii Szwajcarskiej i strażników muzealnych, gra tylko mecze towarzyskie. Rozgrywa je od blisko 20 lat, a jej najsłynniejszym trenerem był od 2006 do 2007 Giovanni Trapattoni, legenda włoskiej piłki i gorliwy katolik, któremu na mecze zdarzało się przychodzić ze święcona wodą. Obecny szef UEFA Michel Platini, a w czasach gry w Juventusie felietonista pisma paulistów „Il Giornalino", zastanawia się nad dopuszczeniem Watykanu do eliminacji mistrzostw Europy.

To nie nastąpi szybko, prędzej już Maradona zostanie przyjęty na audiencji. Spotkanie z Janem Pawłem II mocno przeżył, ale miał żal do polskiego papieża o to, że dał mu taki sam różaniec, jak wszystkim innym. Diego uznał, że Jan Paweł II go po prostu nie rozpoznał. Franciszkowi raczej tego nie zarzuci.

Diego Maradona o Kościele zwykł mówić źle albo wcale, ale teraz zrobił wyjątek. Pochwalił wybór kardynałów i przez adwokata dał znać, z Dubaju, gdzie właśnie dorabia do emerytury, że oczekuje audiencji u Franciszka. – Bóg futbolu jest Argentyńczykiem, i teraz papież również – przekazał prawnik Angelo Pisani. Nie wyjaśnił, czy Maradona, wielki piłkarz i jeszcze większy awanturnik oraz kabotyn, uważa za boga futbolu nadal siebie czy już grającego w Barcelonie Leo Messiego.

Pozostało 89% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!