Korty pod królewskim nadzorem

Jest tu dla tenisa jakaś swoista aura. Niby o korty coraz trudniej, niby pod Wawelem inne sporty wciąż ważniejsze, ale w Krakowie rodzą się i błyszczą tenisowe gwiazdy. Jeszcze jedna tajemnica starego miasta.

Publikacja: 07.11.2014 01:20

„Przegląd Sportowy" z 20 sierpnia 1924 roku pisał: „Sekcja tennisowa K. S. Cracovia oddała już do użytku cztery nowo wybudowane korty tenisowe w Parku Gier przy wylocie ul. Wolskiej. Korty, które odpowiadają wymaganiom tennisistów, przedstawiają się imponująco. Nadzwyczajnie niskie opłaty zarówno dla członków, jak i osób, nie będących członkami Cracovii spowodują zapewne ogromną frekwencję, tembardziej, że do dyspozycji publiczności stoją za skromnymi opłatami także i piłki do gry. Wszelkich informacji i wyjaśnień udziela sekretariat klubu ul. Stolarska 6, I. p. ofic. od g. 6–7 wiecz."

W mieście królewskim Krakowie grało się przed wojną w „lawn tennis" tak, że serce rosło. Nie tylko w Cracovii. Tylko tam grano już w 1908 roku. Piłki w parku Jordana odbijali wtedy piłkarze, gdy mieli taką chęć. Sekcja tenisowa pojawiła się w klubie w 1910 roku, wydzierżawiono dla niej teren pod dwa korty i tam, już rok później zorganizowano mistrzostwa Krakowa.

Sukces był taki, że zaraz trzeba było wynająć od Krajowego Związku Turystycznego nowe miejsce i zbudować kolejne dziewięć kortów (dziś przy zbiegu al. Słowackiego i ul. Czystej). Tenis w Cracovii pojawił się ponownie w 1924 roku, wtedy już od czterech lat działał w mieście prężnie AZS, grywano w „Jutrzence" i „Sokole".

Pomógł ?Wittman

Na tenisowej mapie Krakowa pojawił się także założony przez krakowskich kolejarzy klub Olsza. Miał w dzierżawie duży plac między torem Linii Arcyksięcia Karola Ludwika, cmentarzem żydowskim i wiaduktem nad ulicą Wielopole, za tzw. sztreką. Tenis też tam był, choć wygrane na miarę mistrzostw Polski zaczęły się dopiero po wojnie, w latach 50. W 1961 roku sam Józef Hebda, legenda polskiego tenisa przedwojennego, otworzył w KS Olsza szkółkę dziecięcą. To były czasy, gdy zimowe mistrzostwa Krakowa rozgrywano z fantazją w Komorze Warszawa Kopalni Soli w Wieliczce.

Z Olszy wyszli mistrzowie Polski 1966: Ewa Fogelman-Legenfeld i Józef Maciantowicz. Tam swą karierę budowała poznanianka z urodzenia, krakowianka z wyboru Magda Grzybowska. W latach 90. Olsza miała się czym chwalić. Klubowi pomógł wówczas finansowo Ernest Wittman, świetny tenisista przedwojenny, powstała mała hala. Przy ul. Siedleckiego w 1994 roku 16-letnia Grzybowska została po raz pierwszy mistrzynią Polski seniorek. Na oczach gościa specjalnego – Ernesta Wittmana.

Dwa lata później wygrała juniorski turniej Australian Open, potem, jako tenisistka zawodowa, doszła do 30. miejsca w rankingu WTA, wygrywała mecze z Venus Williams (w Wimbledonie), Anke Huber, Jennifer Capriati i Conchitą Martinez – sławami tamtych lat.

Magda Grzybowska grała potem w barwach Wawelu, inne klubowe gwiazdy: Joanna Sakowicz i Magdalena Wojdyło też poszły w świat, ale KS Olsza (dziś KKKS Kraków) pozostał klubem, w którym dzieciaki wciąż mają dobre miejsce do rozpoczynania przygody z rakietą.

Profesor z rakietą

W tenisa grano też w Wiśle. Nie będziemy kruszyć kopii, tym bardziej że w tym wielkim klubie początki tenisowe były podobne jak w Cracovii, łączy je ważna osoba. Był 1909 rok, impreza Krajowego Związku Turystycznego, w barwach Wisły wyszedł na kort Jan Weyssenhoff, późniejszy wielki fizyk, profesor Uniwersytetu Wileńskiego, Jagiellońskiego i Politechniki Lwowskiej. W tenisa grał rekreacyjnie, bardziej dał się poznać jako doskonały działacz piłkarski, autor pierwszego polskiego podręcznika futbolowego.

Wisła miała swe korty przy ul. Żabiej (dziś al. Mickiewicza), na gruntach pofortyfikacyjnych. Tam organizowała „mistrzostwa Galicyi" i próbowała organizować inne formy sportu masowego (np. ślizgawki), ale korty nie przynosiły dochodu, korzystali z nich z przyjemnością piłkarze, Henryk Reyman zdobywał dzięki temu tenisowe medale w mistrzostwach armii. W 1931 roku, po trzech latach działalności, rozwiązano sekcję, korty chętnie wziął w dzierżawę ŻKS Makkabi.

Po wojnie w Wiśle pojawił się Józef Hebda, próbował trenować młodych i wyszukiwać talenty, parę osób wybiło się ponad przeciętność, lecz w drugiej połowie lat 50. wiślacką sekcję tenisa znów rozwiązano.

Matecznik sióstr Radwańskich

Ważną opowieść o podwawelskim tenisie dają też losy klubu Nadwiślan. Powstał w 1923 roku, zaczynano tam od kopania szmacianki na Kazimierzu, ale w 1946 roku na terenie przy ul. Koletek 20 powstały, pod królewskim nadzorem (nigdzie nie ma tak pięknego widoku z kortów na Wawel), obok boiska i szatni, także place gry, dziś powszechnie znane jako miejsce szlifowania talentów Agnieszki i Urszuli Radwańskich.

Sekcja tenisowa powstała tam w 1956 roku, największe splendory przyszły w latach 80. gdy drużyna Nadwiślana dwa razy zdobywała mistrzostwo Polski, z Robertem Piotrem Radwańskim w składzie. Wtedy grał tam także Witold Meres, podpora reprezentacji Polski, mistrz kraju, ćwiczyła tam Magda Grzybowska, broniły barw Katarzyna Strączy, Monika Lech i inni.

Kraków bywał też miejscem tenisowych wydarzeń nadzwyczajnych albo przynajmniej oryginalnych.

Jeszcze przed I wojną światową, w latach 1912–1914 rozegrano w królewskim mieście trzy międzynarodowe turnieje, o których także w czasach niepodległości nie zapomniano. Czwarty, który można było  traktować   już jako Międzynarodowe Mistrzostwa Krakowa, odbył się we wrześniu 1921 roku. W finale wygrała Vera Richterówna z Łodzi (potem nieraz mistrzyni Polski), o której „Przegląd" z tej okazji napisał, że „... gra sprawnie i wytrwale, porusza się na boisku nad wyraz zgrabnie, swobodnie i wdzięcznie, w swym uderzeniu jednoczy siłę męską wraz z kobiecą... ". Pokonała krakowiankę Wandę Dubieńską, która w przedwojennym tenisie znaczyła prawie tyle, co Jędrzejowska.

Cyrk Tildena przyjechał

Może ważniejsze było to, że „... panie Landauowa, Rostworowska, Zahaczewska, które po raz pierwszy wzięły udział w turnieju, dały dobry przykład krakowiankom, że nie należy stronić od zawodów sportowych" – dodawał „Przegląd".

Turniej międzynarodowy przetrwał w Krakowie do lat 30., panie od tenisa nie stroniły, panowie tym bardziej. Jadwiga Jędrzejowska już grała w Wielkich Szlemach, gdy na korty AZS w październiku 1932 roku przyjechał „Cyrk Tildena". O te wspomnienia łatwo, bo w Narodowym Archiwum Cyfrowym zostały z tamtych meczów zdjęcia zamieszczane w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym.

Na zdjęciach widać Williama Tildena, legendę zawodowego tenisa, koło niego startowali wówczas Niemcy Hans Nusslein i Roman Najuch oraz Amerykanin Bruce Barnes. Obok nich pojawiły się Jędrzejowska i Dubieńska, polskie gwiazdy.

Duch czasów był taki, że grało się też chętnie mecze miast i krajów. Kroniki przypominają: było spotkanie Kraków – Monaco mężczyzn w maju 1933 r., był, też na kortach ?AZS, jeszcze ważniejszy mecz pań Polska – Niemcy w czerwcu 1934 r., a w nim Jędrzejowska i Dubieńska z polskiej strony, Margarethe Käppel i Anne Peitz z niemieckiej.

Czekanie na Arenę

Czas powojenny imprezom międzynarodowym w Krakowie nie sprzyjał, choć zapału do tenisa, zwłaszcza kobiecego, jak wiemy, nie ugasił. W 2008 roku w hali klubu Bronowianka i na kortach Wola Sport Paradise odbył się turniej Salwator Cup, pierwszy zawodowy w Krakowie, pod egidą Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF), z pulą nagród 100 tys. dolarów.

To, że doszedł do skutku, było małym cudem organizacyjnym, wygrała Brytyjka Anne Keothavong, w finale pokonała Monikę Niculescu (Rumunia), Urszula Radwańska z Andżeliką Kerber zwyciężyły w deblu, obsada wcale nie była słaba, jeśli nawet Agnieszka Radwańska tylko patrzyła na grę z trybun, bo właśnie wróciła z mistrzostw WTA w stolicy Kataru.

Drugiego kroku nie było, bo prawdę mówiąc, hala Bronowianki do wielkiego tenisa się nie nadawała i inne też. Kraków swą tenisową sławę musiał podtrzymywać w świecie w inny sposób, niekiedy bardzo pomysłowy. W 2012 roku na kortach Wawelu odbyły się I Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Księży, i to też pokazuje, że duch jest czasem w sporcie znacznie ważniejszy niż materia.

W końcu warto było czekać. Gdy na sportowej mapie miasta pojawiła się Kraków Arena, problem zniknął i już za chwilę można było ogłosić ważną nowinę: Kraków został gospodarzem tenisowego meczu kobiecego Polska – Rosja w grupie światowej Pucharu Federacji.

Od 7 do 8 lutego 2015 roku na kortach w pięknej hali znów pojawią się gwiazdy. Siostry Radwańskie w swoim mieście, a po drugiej stronie, jak się twierdzi – między innymi Maria Szarapowa. Wielki Kraków i wielki tenis wreszcie pogodzą się w jednym miejscu i czasie. I może ciąg dalszy nastąpi, bo ta długa historia jest za ciekawa, by ją kończyć.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!