Bronisław Komorowski udzielił wczoraj na ten temat wywiadu Polskiej Agencji Prasowej i Katolickiej Agencji Informacyjnej.
– Chciałem na ten temat mówić już po objęciu funkcji prezydenta. Ale mówię dzisiaj ze względu na niepokojący rozwój wydarzeń i niedobrych nastrojów wokół tej kwestii – mówił Komorowski. – Jest rzeczą oczywistą, nie wynikającą z żadnej kalkulacji politycznej, iż w Pałacu Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu zostaną upamiętnieni wszyscy urzędnicy Kancelarii i BBN, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, a w sposób szczególny para prezydencka.
Komorowski ma nadzieję, że ta deklaracja umożliwi wykonanie umowy podpisanej przez Kancelarię Prezydenta, warszawską kurię i harcerzy. Zgodnie z nią krzyż miał trafić do kościoła św. Anny w Warszawie. We wtorek przeniesienie krzyża uniemożliwiły protesty pod pałacem.
– Z niepokojem obserwuję, że sprawa przyszłości krzyża przed Pałacem Prezydenckim stała się elementem gry politycznej ze szkodą dla autorytetu państwa i Kościoła – uważa Komorowski. – Przypominam, że nie ma właściciela żałoby narodowej, nie ma właściciela godła państwowego i nie ma także właściciela krzyża. Każdy, kto chce tak zrobić, jest uzurpatorem. Żałoba ma charakter ogólnonarodowy, godło państwowe jest godłem narodowym, a krzyż jest własnością wszystkich ludzi wierzących.
[srodtytul]Kościół: krzyż nie może dzielić[/srodtytul]