Na ulicach Trypolisu leżały wczoraj dziesiątki ciał ofiar krwawej łaźni, jaką siły bezpieczeństwa urządziły antyrządowym demonstrantom. Zwłok celowo nie uprzątano, żeby stanowiły ostrzeżenie dla chętnych do nowych protestów. Po ulicach jeździły głównie samochody z uzbrojonymi siepaczami dyktatora Muammara Kaddafiego. Mieszkańcy opowiadają, że w nocy żołnierzy przerzucano helikopterami z miejsca na  miejsce. Kolejno dokonywali masakry protestujących. Siły bezpieczeństwa zaatakowały m.in. główne ognisko rebelii – ubogą dzielnicę Faszlum.

– Strzelali do wszystkiego, co się rusza, nawet do karetek pogotowia. Ranni leżą teraz na ulicy i dogorywają – mówił reporterowi AP jeden z uciekinierów. Odgłosy strzałów z Faszlum słychać było do samego rana. Według telewizji al Dżazira w Trypolisie zginęło kilkaset osób. Dyktator pokazał się rano w telewizji. Stał przy samochodzie, trzymając wielki parasol nad głową okrytą futrzaną czapą z nausznikami. – Jestem w Trypolisie, nie ma mnie w Wenezueli – obwieścił. Potem pojawił się znowu przed godziną 17, wygłaszając przemówienie do narodu. – Jestem libijskim wojownikiem, który przyniósł krajowi chwałę. Będę dalej walczył i umrę jako męczennik – mówił. Dodał, że „jeszcze nie użył siły", ale w razie potrzeby to zrobi. Wezwał swoich zwolenników, by dziś wyszli na ulice miast i odbili je protestującym.

We wschodniej części kraju umacniają się tymczasem rebelianci, którzy przejęli kontrolę nad wieloma miastami. Jak podano wczoraj, już trzy dni temu rebelia zwyciężyła w Tobruku. Żołnierze w tym mieście przeszli na stronę powstańców. Lotnictwo Kaddafiego zbombardowało potem miejscowe koszary. Nad Tobrukiem nadal unosił się wczoraj słup dymu z trafionego bombami składu amunicji.

Prawdopodobnie wskutek bombardowań zostało zniszczone również lotnisko w Bengazi, gdzie działa już alternatywny rząd. Egipscy robotnicy, którzy uciekli z ogarniętej walkami Bajdy i dotarli do nadgranicznej miejscowości Sidi Burana, pokazywali wczoraj wstrząsające filmiki zrobione telefonami komórkowymi. Na jednym z nich tłum katuje na śmierć czarnoskórego mężczyznę w wojskowym ubraniu, prawdopodobnie najemnika z Czadu służącego w oddziałach Kaddafiego. Na innym powstańcy pokazują ciała zabitych najemników. Oko kamery przybliża się po kolei do twarzy i kończyn ofiar, pokazując kikuty obciętych palców i nosów. W ręce rebeliantów wpadło w sumie kilkuset zagranicznych najemników – część z nich zabito, innych uwięziono.

Egipcjanie informują, że wojsko w Bajdzie rozdało broń powstańcom, którzy powołali komitety ludowe i sprawują kontrolę nad całym miastem. Na lotnisku pod Bajdą bronił się jeszcze wczoraj oddział wierny Kaddafiemu, ale był w okrążeniu. – Na drodze z Bajdy do granicy nie było żadnych wojsk rządowych. Co i rusz spotykaliśmy za to gromady uzbrojonych cywilów – powiedział jeden z  Egipcjan Mohammed Abduh. W liczącej 6 milionów mieszkańców Libii pracują 2 – 3 miliony Egipcjan. Według straży granicznej do wczoraj uciekło z powrotem do Egiptu około 15 tysięcy z nich. Wszyscy spodziewają się teraz konfrontacji pomiędzy siłami Kaddafiego zgromadzonymi wokół Trypolisu i powstańcami ze wschodu. Dyktator chce zapewnić sobie drakońskimi metodami posłuszeństwo przed  decydującym starciem. Al Dżazira podała, że polecił karać śmiercią pilotów, którzy odmawiają wykonania rozkazu bombardowań. Polskie MSZ poinformowało, że do Trypolisu poleci dziś rządowy embraer, który zabierze z Libii Polaków pragnących wrócić do kraju.