Szwedzka prokuratura chce przesłuchać Assange'a w związku z oskarżeniami dwóch kobiet, które zarzucają mu molestowanie seksualne i gwałt. Założyciel WikiLeaks twierdzi, że zarzuty wysunięto pod presją Stanów Zjednoczonych, po ujawnieniu przez portal depesz amerykańskiej dyplomacji.
– Sąd w ogóle nie rozpatrzył wiarygodności wysuwanych wobec mnie zarzutów. Nigdy nie przekroczyłem ani nie złamałem prawa – zapewnił kolejny raz Assange. Sąd jednak nie chciał rozpatrywać kwestii winy czy niewinności 39-letniego Australijczyka. Ustosunkował się wyłącznie do kwestii technicznych i proceduralnych wniosku o ekstradycję. Ten zaś, jego zdaniem, spełnia wymogi prawne.
Obrońcy Assange'a zapowiedzieli, że odwołają się od wyroku, esktradycja może się więc opóźnić o kilka miesięcy. Ich zdaniem założyciel WikiLeaks nie ma w Szwecji szans na rzetelny proces, bo toczyłby się on przy drzwiach zamkniętych. Boją się, że Szwedzi mogą wydać Assange'a Amerykanom, którzy oskarżają go o spisek mający na celu kradzież tajemnic państwowych, za co sąd może orzec nawet karę śmierci. W przypadku uznania za winnego przez szwedzki sąd Assange'owi grozi do czterech lat więzienia.