Kopacz: Nie stać nas na kolejne prezenty

Mimo że za opiekę płacimy więcej, kolejki do specjalistów niewiele się skróciły – przyznaje minister zdrowia Ewa Kopacz w rozmowie z "Rz"

Publikacja: 28.04.2011 20:00

Kopacz: Nie stać nas na kolejne prezenty

Foto: ROL

Co przyniosą najbliższe miesiące służbie zdrowia? Szpitale masowo będą się przekształcać w spółki?

Ewa Kopacz, minister zdrowia:

Mam nadzieję, że przekształcać się będą zarówno szpitale, które są zadłużone, jak i te, których finanse obecnie się bilansują. Dzięki temu będą mogły lepiej wykorzystać swoje zasoby: sale operacyjne i kadrę, tak by nie pracowała tylko rano, ale także po południu, a tym samym została zwiększona dostępność do świadczeń medycznych dla pacjentów.

Problemy czekają te placówki, których finanse się nie bilansują. Zgodnie z nowymi przepisami, jeśli samorząd nie spłaci ich ujemnego wyniku, musi przekształcić taką placówkę w spółkę.

Nie ma przymusu przekształceń – jeśli samorządowi to odpowiada, może utrzymywać szpital z długiem i spłacać jego ujemny wynik finansowy. Zmiana polega na tym, że do tej pory szpitale zadłużały się bez żadnej reakcji swoich właścicieli, teraz samorząd będzie musiał wziąć za nie odpowiedzialność.

To drastyczne rozwiązania.

Na spłatę długów służby zdrowia państwo wydało już 20 mld zł z pieniędzy podatników. To był szczególny finansowy prezent, ale na kolejne już nas nie stać. Szpitale od lat utrzymują stałe zadłużenie na poziomie 9 – 10 mld zł. Mimo że w NFZ jest coraz więcej pieniędzy, kondycja finansowa 30 proc. szpitali się nie zmienia.

Jak wiele szpitali przekształci się w takim przymusowym trybie?

Powtarzam: przymusu nie ma. Spodziewamy się, że z rozwiązań dla placówek z problemami zawartych w ustawie skorzysta ok. 5 – 10 proc. szpitali. Mam wrażenie, że zadłużone szpitale będą przekształcać się w spółki jako ostatnie. Jednocześnie obserwacja procesu przekształceń pozwala przypuszczać, że ok. 40 proc. szpitali skorzysta z pomocy finansowej państwa.

Czy przekształcenia to droga do prywatyzacji służby zdrowia?

Szpitale przekształcają się w spółki od 12 lat i w tym czasie żaden z nich nie upadł, żaden nie podjął działalności niemedycznej – a przecież nas straszono, że zostaną zmienione na spa czy hotele. Spośród 105, które się przekształciły, tylko trzy miały problemy finansowe – to te, w których nie przeprowadzono restrukturyzacji. Pozostałe funkcjonują zdecydowanie lepiej, rozwijają się, otrzymują więcej pieniędzy z kontraktu.

Samorządowcy ostrzegają, że w spółki będą się przekształcać placówki, które nawet nie zdążyły się zrestrukturyzować.

Nie zmuszamy nikogo do przekształceń, ale chcemy zadbać o dobrą kondycję finansową szpitala, ponieważ to ona, tak jak jakość zarządzania, bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo pacjenta.

Jakość zarządzania to nie jest jedyny powód zadłużania się. Tracą np. placówki przy drogach szybkiego ruchu. Trafia do nich wiele ofiar wypadków, a oddziały ratunkowe są niedofinansowane.

Ta ustawa wymusi na samorządach przeprowadzenie rzetelnej analizy, dlaczego szpital przynosi straty. Jeśli w placówce jest oddział internistyczny zajęty w 40 proc., to może najwyższy czas przekształcić go w oddział opieki długoterminowej, bo takich miejsc bardzo brakuje. Może warto się zastanowić, dlaczego jeden szpital na 300 łóżek zatrudnia 600 osób personelu, a drugi, o bardzo podobnym profilu, 1500.

W praktyce sytuacja nie jest taka prosta. Znam pacjenta OIOM, który leży na tym najdroższym oddziale czwarty tydzień. Oddycha samodzielnie, a jednak na nim leży.

A dlaczego? Bo nie ma gdzie go przenieść! Nie ma łóżek intensywnego nadzoru poza OIOM. I mimo że każdy dyrektor wie, iż nie można blokować łóżka na intensywnej terapii, bo ono może być komuś pilnie potrzebne, to przecież nie poradzi sobie z sytuacją, na którą nie ma wpływu, np. z brakiem miejsc opieki długoterminowej, tym, że zakłady opiekuńczo-lecznicze pękają w szwach, czy kolejką do rehabilitacji.

Lekarze rodzinni, przychodnie specjalistyczne, szpitale, opieka długoterminowa – te segmenty służby zdrowia powinny ze sobą współdziałać. Tej współpracy dziś nie ma.

Ma pani pomysł, by ją wymusić?

Jesteśmy w przededniu zmian, które taką współpracę wprowadzą. Na świecie wydatki na szpitale to ok. 30 proc. kosztów leczenia pacjentów, w Polsce 50 proc. To niedopuszczalne. Szpitale są najdroższym elementem systemu służby zdrowia i powinny być właściwie wykorzystywane.

Jakie zmiany pani planuje?

Podstawowa opieka zdrowotna, która jest teraz opłacana zależnie od liczby pacjentów, ma mieć ściśle określone zadania. Wiemy, że więź między lekarzem rodzinnym a lekarzem specjalistą jest niedostateczna, chcemy to poprawić. Czasem lekarzowi rodzinnemu wystarczy rozmowa telefoniczna ze specjalistą, by się upewnić, że leczenie prowadzi właściwie.

Dwa lata temu Ministerstwo Zdrowia próbowało odciążyć specjalistów: lekarze rodzinni dostali więcej pieniędzy za prowadzenie chorych z cukrzycą i nadciśnieniem. Jakie są efekty?

Mogły być lepsze. Mimo że za opiekę płacimy więcej, kolejki do specjalistów niewiele się skróciły. Zresztą tam, gdzie kolejki są długie, sytuacja rzadko jest jednoznaczna, np. dofinansowaliśmy operacje zaćmy, a tymczasem czas oczekiwania jest taki sam jak trzy lata temu. Ale w 2007 r. wykonywało się 90 tys. takich operacji, a w 2010 r. – 200 tys.

I o czym to świadczy? Że mamy w końcu właściwy dostęp do leczenia, czy o tym, że lekarze wysyłają nas na operacje niepotrzebnie?

Nie da się tego ocenić, jeśli nie ma jasnych, obiektywnych kryteriów kierowania na takie leczenie. Chcemy je wprowadzić dla wszystkich świadczeń, na które pacjenci czekają wiele miesięcy: nie tylko w zakresie okulistyki, ale również ortopedii i neurologii.

Lekarze rodzinni są niezadowoleni ze stawek za leczenie, związki zawodowe pielęgniarek z pracy na kontraktach, technicy radioterapii ze zmiany czasu pracy. A mamy rok wyborczy. Spodziewa się pani protestów w służbie zdrowia?

Każdy minister zdrowia musi brać to pod uwagę. Byłam i jestem gotowa do rozmów, ale nie chcę, by odbywały się na ulicy. Miejsce lekarza i pielęgniarki jest przy łóżku chorego. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to znaczy, że trafił do zawodu przez przypadek.

Organizacje skupiające chorych są bardzo niezadowolone z przepisów dotyczących leków. Na przykład z tego, że znikną promocje leków za grosz lub zamrożone zostaną wydatki na leki. Będą protesty pacjentów?

Chcę kolejny raz uspokoić pacjentów – ceny leków spadną. Będą zadowoleni, że uporządkowaliśmy dziedzinę, na którą ogromny wpływ mają firmy farmaceutyczne.

Eksperci zajmujący się rynkiem farmaceutycznym twierdzą, że ceny wzrosną.

Powiem tak: głośny sprzeciw wobec rozwiązań zawartych w ustawie o refundacji leków świadczy o tym, że nowe przepisy naruszają całą sieć interesów. Gdyby tak nie było, pies z kulawą nogą by się tą ustawą nie interesował.

Prezydent się zastanawia, czy są konstytucyjne.

Z pełną uwagą ja, moi współpracownicy i eksperci wsłuchiwaliśmy się w argumentację doradców pana prezydenta. Moim obowiązkiem jest tworzenie prawa zgodnego z konstytucją, prawa realnego i służącego polskim pacjentom. Jestem pewna, że po zakończeniu prac w Senacie ustawa nie będzie budziła wątpliwości pana prezydenta.

Co przyniosą najbliższe miesiące służbie zdrowia? Szpitale masowo będą się przekształcać w spółki?

Ewa Kopacz, minister zdrowia:

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!