Dwa lata temu Ministerstwo Zdrowia próbowało odciążyć specjalistów: lekarze rodzinni dostali więcej pieniędzy za prowadzenie chorych z cukrzycą i nadciśnieniem. Jakie są efekty?
Mogły być lepsze. Mimo że za opiekę płacimy więcej, kolejki do specjalistów niewiele się skróciły. Zresztą tam, gdzie kolejki są długie, sytuacja rzadko jest jednoznaczna, np. dofinansowaliśmy operacje zaćmy, a tymczasem czas oczekiwania jest taki sam jak trzy lata temu. Ale w 2007 r. wykonywało się 90 tys. takich operacji, a w 2010 r. – 200 tys.
I o czym to świadczy? Że mamy w końcu właściwy dostęp do leczenia, czy o tym, że lekarze wysyłają nas na operacje niepotrzebnie?
Nie da się tego ocenić, jeśli nie ma jasnych, obiektywnych kryteriów kierowania na takie leczenie. Chcemy je wprowadzić dla wszystkich świadczeń, na które pacjenci czekają wiele miesięcy: nie tylko w zakresie okulistyki, ale również ortopedii i neurologii.
Lekarze rodzinni są niezadowoleni ze stawek za leczenie, związki zawodowe pielęgniarek z pracy na kontraktach, technicy radioterapii ze zmiany czasu pracy. A mamy rok wyborczy. Spodziewa się pani protestów w służbie zdrowia?
Każdy minister zdrowia musi brać to pod uwagę. Byłam i jestem gotowa do rozmów, ale nie chcę, by odbywały się na ulicy. Miejsce lekarza i pielęgniarki jest przy łóżku chorego. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to znaczy, że trafił do zawodu przez przypadek.
Organizacje skupiające chorych są bardzo niezadowolone z przepisów dotyczących leków. Na przykład z tego, że znikną promocje leków za grosz lub zamrożone zostaną wydatki na leki. Będą protesty pacjentów?
Chcę kolejny raz uspokoić pacjentów – ceny leków spadną. Będą zadowoleni, że uporządkowaliśmy dziedzinę, na którą ogromny wpływ mają firmy farmaceutyczne.
Eksperci zajmujący się rynkiem farmaceutycznym twierdzą, że ceny wzrosną.
Powiem tak: głośny sprzeciw wobec rozwiązań zawartych w ustawie o refundacji leków świadczy o tym, że nowe przepisy naruszają całą sieć interesów. Gdyby tak nie było, pies z kulawą nogą by się tą ustawą nie interesował.
Prezydent się zastanawia, czy są konstytucyjne.
Z pełną uwagą ja, moi współpracownicy i eksperci wsłuchiwaliśmy się w argumentację doradców pana prezydenta. Moim obowiązkiem jest tworzenie prawa zgodnego z konstytucją, prawa realnego i służącego polskim pacjentom. Jestem pewna, że po zakończeniu prac w Senacie ustawa nie będzie budziła wątpliwości pana prezydenta.