TNS OBOP w ostatnim badaniu sprawdził nie tylko preferencje partyjne Polaków, ale też tzw. klimat przedwyborczy. Badacze zapytali ankietowanych m.in. o to, czy swoje opinie w sprawach politycznych mogą swobodnie wyrażać wśród przyjaciół i znajomych.
Nieufność czy presja
79 proc. badanych odpowiedziało, że zawsze swobodnie mówi, co myśli. 14 proc., że uważa na to, co mówi. A 7 proc. generalnie woli nie mówić, co myśli.
Wyniki różnią się wśród wyborców poszczególnych partii. Aż 33 proc. głosujących na PiS niechętnie przyznaje się przed znajomymi do swoich poglądów politycznych (21 proc. uważa na to, co mówi, a 12 proc. nie mówi tego, co myśli). Podobnie jest wśród wyborców SLD (16 proc. uważa na to, co mówi, a 13 proc. nie mówi, co myśli).
– Wyborcy PiS są tacy sami jak partia, którą popierają. Nieufnie podchodzą do otoczenia zewnętrznego, wietrzą spiski, uważają, że ktoś chce im zrobić krzywdę. Czują się trochę tak, jakby musieli zejść do katakumb – uważa dr Jacek Kucharczyk, socjolog z Instytutu Spraw Publicznych. – A przecież skoro są przekonani o słuszności swoich poglądów, to powinni je odważnie głosić.
Nie zgadza się z nim dr Jacek Kloczkowski, politolog z Ośrodka Myśli Politycznej. – To prawda, że wyborcy PiS mniej chętnie niż inni przyznają się do swoich sympatii, ale wynika to głównie z tego, jak ostro ta partia jest atakowana w zdecydowanej większości mediów – twierdzi. – Skoro wyborca PiS na każdym kroku słyszy, że jest słabo wykształcony, obciachowy, a nawet, że zagraża demokracji, to trudno się dziwić, że nie każdego stać na to, by przyznać się do swoich przekonań.