Nie ma zgody, jest refundacja

Premier, krytykowany za brak ustawy o in vitro, ratuje się zapowiedzią dofinansowania zabiegów

Publikacja: 23.10.2012 03:02

Po lawinie krytyki, która spadła na Donalda Tuska i PO ze strony środowisk lewicowo-liberalnych po niedawnym głosowaniu za zaostrzeniem ustawy aborcyjnej premier wychodzi im naprzeciw. Mimo wątpliwości konstytucjonalistów zakłada, że in vitro może być refundowane latami w ramach programu zdrowotnego nawet przy braku ustawy w tej sprawie (taki program minister zdrowia wprowadza zarządzeniem).

To także efekt tego, że prace nad ustawą o in vitro na dobre utknęły w Sejmie. Nie wiadomo, kiedy posłom PO uda się wypracować kompromisowe rozwiązanie, o ile w ogóle jest ono możliwe. W partii nie ma zgody co do podstawowych kwestii – np. czy tę metodę stosować tylko dla małżeństw, ile zarodków mozna by tworzyć,  czy dopuścić ich mrożenie. Pomysł premiera był dla polityków PO zaskoczeniem. Nawet dla tych, którzy pracują nad ustawą.

Premier przekonuje, że rozwiązania, które zapowiedział, okażą się znacznie lepsze niż obecna sytuacja, choć – jak podkreślił – zapewne nie będą satysfakcjonujące dla wszystkich, zwłaszcza „bardziej konserwatywnej części parlamentu". Przekonywał też, że dzisiejszy brak uregulowań prawnych w sprawie in vitro jest rozwiązaniem „skrajnie liberalnym w złym tego słowa znaczeniu".

Elżbieta Radziszewska z PO, która jest w zespole mającym przygotować ustawę zapewnia, że będzie ona gotowa zanim program zdrowotny resortu zdrowia wejdzie w życie. Czyli przed lipcem 2013 r. - W ustawie nie będzie zapisów o refundacji, bo to reguluje program zdrowotny resortu. Oba akty są od siebie niezależne, idą równolegle - mówi.

Jednak prawnicy wskazują, że to ryzykowne rozwiązanie. Nawet jeśli premier i minister zdrowia deklarują, że program zapewni lepszą ochronę zarodków niż obecnie (mają być przechowywane w klinikach, dopiero posłowie mieliby zdecydować, czy dopuszczą ich mrożenie lub niszczenie).

– Jeśli parlament ustanowi w ustawie wyższe standardy ochrony, to rząd naraża się na prawne zarzuty, że dotychczasowa ochrona była niedostateczna - wskazuje dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z UW. Krótko mówiąc, że program naraził zarodki na zniszczenie.

Pomysł Tuska krytykuje opozycja. – Skoro wszystko jest tak proste, czemu rząd robi to dopiero teraz, a nie pięć lat temu? – pyta Marek Balicki (SLD), były minister zdrowia. Dodaje, że regulacja ustawowa jest konieczna, a Tusk mógłby liczyć na wsparcie SLD i Ruchu Palikota. Z kolei Tomasz Latos z PiS dodaje, że gdy brakuje pieniędzy na ochronę zdrowia i podstawowe usługi, dofinansowywanie in vitro jest etycznie dwuznaczne.

Na razie refundacja ma dotyczyć wyłącznie zabiegów, a nie leków przygotowujących do nich. Tusk zapowiedział, że w przyszłości rząd będzie też częściowo finansować terapię hormonalną.

Z szacunków Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego wynika, iż w Polsce jest zapotrzebowanie na wykonanie ok. 10-12,5 tys. procedur in vitro rocznie. Kliniki prywatne zaspokajają ok. 60 proc. zapotrzebowania.

Koszt samego zabiegu to ok. 5-6 tys. zł, do tego trzeba doliczyć koszty przygotowania do zabiegu, leków itd. – to od 2-3 do 6-10 tys. zł. – Dziś wiele par nie podchodzi do in vitro, bo jest to kosztowne. Jak pojawi się refundacja, zainteresowanych będzie więcej - mówi dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. systemów ochrony zdrowia.

Nie bardzo wiadomo, komu w pierwszej kolejności państwo zrefunduje zabiegi. Na razie mowa jest o parach, które udokumentują, że przez rok leczyły bezpłodność. - To, że przez rok para stara się bezskutecznie o dziecko wcale nie oznacza jeszcze niepłodności. W pierwszym roku starań w ciążę zachodzi 85 proc. par, w drugim kolejne 7 proc. – zwraca uwagę prof. Krzysztof Łukaszuk z Kliniki Leczenia Niepłodności INVICTA. Wątpliwości jest więcej. Być może rozwieją je eksperci resortu, którzy opowiedzą o szczegółach w przyszłym tygodniu.

Po lawinie krytyki, która spadła na Donalda Tuska i PO ze strony środowisk lewicowo-liberalnych po niedawnym głosowaniu za zaostrzeniem ustawy aborcyjnej premier wychodzi im naprzeciw. Mimo wątpliwości konstytucjonalistów zakłada, że in vitro może być refundowane latami w ramach programu zdrowotnego nawet przy braku ustawy w tej sprawie (taki program minister zdrowia wprowadza zarządzeniem).

To także efekt tego, że prace nad ustawą o in vitro na dobre utknęły w Sejmie. Nie wiadomo, kiedy posłom PO uda się wypracować kompromisowe rozwiązanie, o ile w ogóle jest ono możliwe. W partii nie ma zgody co do podstawowych kwestii – np. czy tę metodę stosować tylko dla małżeństw, ile zarodków mozna by tworzyć,  czy dopuścić ich mrożenie. Pomysł premiera był dla polityków PO zaskoczeniem. Nawet dla tych, którzy pracują nad ustawą.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!