W niedzielę rano Franciszek odprawił mszę w znajdującym się na terenie Watykanu, ale dostępnym dla wszystkich kościele św. Anny. Kazanie osnute wokół zapisanej w Ewangelii św. Jana sceny, w której Jezus przebacza jawnogrzesznicy, wygłosił prostym, kolokwialnym językiem, a po mszy wyszedł przed kościół jak proboszcz i z każdym z wychodzących wiernych przywitał się, zamieniając kilka słów. Wiele osób poruszonych tym gestem rzucało się papieżowi na szyję, nie kryjąc łez.
Pierwszy Anioł Pański
Godzinę później w południe Franciszek spotkał się z wiernymi na placu św. Piotra na modlitwie Anioł Pański. Przybyły tłumy, zapełniając plac i dużą część prowadzącej doń szerokiej Via Della Conciliazione. Więcej wiernych i turystów było tu ostatnio podczas beatyfikacji Jana Pawła II. Powiewały flagi, a najwięcej było biało-błękitnych, argentyńskich. Przyjęty burzą braw papież pojawił się w oknie, przywitał tłum zwykłym „dzień dobry”, położył na pulpicie kartki z krótką katechezą, ale po chwili o nich zapomniał.
Jak podczas mszy mówił o miłosierdziu, wychodząc od sceny z jawnogrzesznicą, by wtrącić: „W tych dniach czytałem książkę kard. Kaspera. To fajny teolog, w porządku. Nie, nie, nie myślcie sobie, że robię reklamę książkom moich kardynałów”. Potem uraczył słuchaczy opowiastką, że w 1992 r. spowiadał, gdy do Buenos Aires przybyła figura Matki Bożej z Fatimy. Gdy podeszła do niego 80-letnia kobieta, spytał: „Babciu, chyba nie masz na sumieniu żadnych grzechów?”. A babcia na to: „Wszyscy mamy grzechy, ale Pan nam wszystko wybaczy. Gdyby nie wybaczał, to świat by już nie istniał”. „I skąd ona miała tę mądrość? – spytał papież. – Zupełnie jakby studiowała na Uniwersytecie Gregoriańskim”, by dodać: „Nie zapomnijmy tych słów. Bóg nigdy nie zmęczy się tym, by nam przebaczać. Problem w tym, że to nas męczy proszenie Go o przebaczenie”.
Na koniec pozdrowił rzymian i ujął Włochów wyznaniem, że wybrał imię patrona Italii św. Franciszka, by w ten sposób „podkreślić mój związek z tą ziemią” (ojciec papieża wyemigrował z Piemontu do Argentyny). Pożegnał wiernych, życząc im smacznego obiadu. Papież mówił tylko po włosku, zrywając w ten sposób z tradycją dwóch ostatnich pontyfikatów.
W sobotę Franciszek podbił serca dziennikarzy. Przyjął wszystkich na audiencji w auli Pawła VI. Spytał: „Napracowaliście się, co?”, a potem wyjawił, że pomysł, by przyjąć imię Franciszka, podsunął mu na konklawe siedzący obok przyjaciel brazylijski kardynał Claudio Hummes: „Gdy okazało się, że mam już dwie trzecie głosów, objął mnie, ucałował i powiedział: Nie zapomnij o ubogich. Pomyślałem o biednych, ubogich, o wojnach i przyszedł mi na myśl Franciszek z Asyżu”. Zaraz potem papież westchnął: „Ach, jakże pragnąłbym ubogiego Kościoła dla ubogich!”. Nie obyło się bez żartów. Papież powiedział, że niektórzy radzili mu przyjąć imię Klemensa XV, by w ten sposób zemścić się na Klemensie XIV, który rozwiązał zakon jezuitów.