Trzy lata tytanicznej pracy śledczych, żmudne prześwietlenie kilkuset przetargów. Dzięki temu Centralne Biuro Antykorupcyjne ustaliło zasady funkcjonowania gigantycznego, wieloletniego układu korupcyjnego dotyczącego rządowych zamówień informatycznych.
Śledczy zdobyli dowody na korupcję i powszechną zmowę firm w walce o zlecenia warte setki milionów złotych. Dotyczyło to również zamówień na kosztowne usługi doradcze.
Infoafera już dawno wykroczyła poza granice Polski – wynika z informacji „Rzeczpospolitej". Dzięki współpracy policji z innych krajów śledczy CBA mieli zdobyć dowody, że niektóre działające w Polsce międzynarodowe firmy informatyczne utrzymywały specjalny fundusz na łapówki dla polskich urzędników.
– Mamy wiedzę o tzw. specjalnych liniach kredytowych na łapówki. To dowodzi, że szefowie spółek informatycznych wiedzieli o korupcji i się na nią godzili – mówi jeden ze śledczych.
Rozszyfrowany przez CBA układ był bezwzględny. Urzędnicy, którzy nie chcieli się dać skorumpować, byli degradowani. A potem pod byle pretekstem usuwani z dotychczasowej pracy. Dziś niektórzy z tych urzędników są świadkami prokuratury i CBA.