Komu mogło zależeć na śmierci generała?
Wiadomo, że Sikorski miał wielu wrogów. Po pierwsze, był on przywódcą naszego państwa, więc siłą rzeczy na jego śmierci mogło zależeć Niemcom czy Rosjanom. Ale rozpatrywano wszystkie możliwe warianty: podejrzewano zarówno naszych sojuszników, jak i Polaków.
Polski ślad to tzw. teoria puczu gibraltarskiego. Sikorski miał aż tylu przeciwników politycznych, by rozpatrywać pucz?
Tak, miał wielu przeciwników. Po pierwsze, z uwagi na swoją przeszłość polityczną, bo w końcu był w opozycji do obozu piłsudczykowskiego. Po drugie, w 1939 r. został premierem za sprawą silnego poparcia Francji, czyli mocarstwa sojuszniczego, ale jednak obcego. Ponadto generał traktował dużą część wyższego korpusu oficerskiego co najmniej z dużym dystansem, a prawdę mówiąc, po prostu mścił się za to, jak oni go traktowali za Piłsudskiego. Do tego w 1941 r. podpisał umowę z Sowietami, w której nie zostało powiedziane wprost, że obowiązuje przedwojenna granica polsko-sowiecka. Dlatego wielu środowiskom mogło zależeć na odsunięciu Sikorskiego od władzy.
A dlaczego miałoby zależeć Anglikom?
Ta teoria najmniej daje się zracjonalizować. Jeden z jej wariantów mówi, że generał zalazł za skórę Anglikom, gdy zwrócił się do Czerwonego Krzyża o przeprowadzenie dochodzenia w sprawie Katynia. W tym momencie przestał być dla Londynu wygodny. Churchill miał się obawiać, że Sikorski będzie wkładał kij w szprychy sojuszu brytyjsko-sowieckiego. To mało wiarygodna teoria, ale ma jeden mocny punkt: Anglicy przez wiele lat nie chcieli przekazać Polsce wszystkich dokumentów o katastrofie, a i do tej pory coś tam jeszcze trzymają pod dywanem.