Tradycyjnie Sejm obraduje co dwa tygodnie od środy do piątku. Jednak pierwsze z zaplanowanych w czerwcu posiedzeń będzie nietypowe. Posłowie wrócą w piątek do domów, ale na Wiejską ponownie przyjadą we wtorek 10 czerwca. Tylko po to, by zagłosować nad uchyleniem immunitetu byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, dziś posła PiS.
Dlaczego potrzebna jest kilkudniowa przerwa? Sejm musi się przygotować na utajnione obrady, którym będą towarzyszyć niespotykane dotąd środki ostrożności. Ich zastosowanie budzi wątpliwości, bo nawet one nie gwarantują dochowania tajemnicy.
Uchylenia immunitetu Kamińskiemu chce prokuratura z warszawskiej Pragi. Zamierza postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA.
– Nie mogę mówić o szczegółach, bo wniosek jest oparty na niejawnych materiałach z działalności CBA – informuje rzeczniczka prokuratury Renata Mazur. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że chodzi m.in. o sprawy Weroniki Marczuk oraz willi Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. W tych operacjach brał też udział poseł Tomasz Kaczmarek (obecnie niezrzeszony), jednak on immunitetu zrzekł się sam.
W lutym za uchyleniem immunitetu Kamińskiemu opowiedziała się Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich. Jej sprawozdanie musi teraz rozpatrzyć Sejm. – Ta część posiedzenia musi być zamknięta, bo poseł Kamiński może zechcieć się odnieść do treści z tajnego wniosku prokuratury – tłumaczy wiceszef komisji Jerzy Budnik.