Frekwencja w europejskich wyborach jest niższa niż w narodowych i nie jest to tylko specyfika Polski. W ostatnich wyborach w całej UE frekwencja wyniosła 30 procent.
Problemu z obecnością wyborców przy urnach nie mają tylko Belgia, Cypr, Grecja i Luksemburg – tam głosowanie jest obowiązkowe.
Właśnie ta niższa frekwencja, w połączeniu z różnicami w ordynacjach do wyborów narodowych i europejskich, powoduje, że tradycyjnie na scenie europejskiej większe szanse na zaistnienie, a nawet na sukces, mają skrajni politycy.
Według ostatnich przedwyborczych sondaży szansę na zwycięstwo w Wielkiej Brytanii ma Partia Niepodległości, której liderem jest Nigel Farage. Eurosceptyczne ugrupowanie istnieje tylko dzięki UE i jej dotacjom, bo w Wielkiej Brytanii nie ma nawet jednego deputowanego w Izbie Gmin. We Francji wybory wygra prawdopodobnie Front Narodowy na czele z Marine Le Pen, partia nacjonalistyczna i również eurosceptyczna, która w ostatnich wyborach krajowych miała trzecie miejsce, za socjalistami i centroprawicą. Drugi wynik w Holandii będzie miała nacjonalistyczna Partia Wolności Geerta Wildersa, która w ostatnich wyborach krajowych wypadła słabo. W Danii wybory wygra populistyczna Duńska Partia Ludowa. W PE z dobrymi rezultatami znajdą się też inne skrajne ugrupowania, jak lewicowe Syriza z Grecji i Ruch Pięciu Gwiazd z Włoch.
Ugrupowania skrajne i eurosceptyczne powiększą swój stan posiadania w PE. Nie oznacza to jednak, że będą miały większy wpływ na unijną legislację, bo na pewno nie stworzą jednej grupy. Nawet skrajna prawica nie znajdzie się w jednej frakcji. Marine Le Pen już zapowiedziała sojusz z ugrupowaniem Wildersa, ale na pewno nie dołączy do niego Nigel Farage, któremu przeszkadza rasistowska retoryka partii z Francji i Holandii. Niektóre eurosceptyczne ugrupowania zapowiadają akces do bardziej umiarkowanej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, którą tworzą brytyjscy konserwatyści i PiS. Z kolei skrajna lewica zasili grupę komunistyczną.
Duże różnice między radykalnymi ugrupowaniami z różnych krajów uniemożliwią im wspólne działanie na scenie europejskiej, ale dadzą wystarczająco dużą siłę, żeby blokować inicjatywy innych. Z sondaży wynika, że nie do powtórzenia jest obecna sytuacja podziału na prawicę i lewicę, gdy część głosowań wygrywali chadecy z pomocą konserwatystów i liberałów, a część socjaliści z pomocą Zielonych, komunistów i czasem liberałów. W nowym PE do przegłosowania nowej legislacji potrzebna będzie wielka koalicja na wzór niemiecki, czyli chadeków z socjalistami. Według ostatniego sondażu PollWatch razem będą one miały 418 mandatów z 751 ogółem, co daje im bezwzględną większość.