Ulotkowa wojna w Zabierzowie

Za gminne pieniądze roznoszone są ulotki szkalujące kontrkandydata pani wójt – twierdzi jeden z lokalnych komitetów. - To nieprawda - odpowiada ubiegająca się o reelekcję Elżbieta Burtan.

Aktualizacja: 13.11.2014 18:12 Publikacja: 13.11.2014 17:06

Takie ulotki miały być kolportowane w Zabierzowie za gminne pieniądze

Takie ulotki miały być kolportowane w Zabierzowie za gminne pieniądze

Foto: Archiwum

Walka jest tam naprawdę ostra. W tej ulotkowej wojnie doszło do przepychanek i naruszenia nietykalności cielesnej, a sprawa już trafiła do komisji wyborczej i na policję.

Do ostrego starcia w tej kampanii w tej małej podkrakowskiej gminie doszło w ostatnią niedzielę. Wtedy na jej terenie pojawiły się nieoznaczone ulotki na temat Grzegorza Surdy, jednego z kandydatów na wójta. - Były wtykane w furtki ogrodzeń razem z materiałem Urzędu Gminy. Widać było iż, zostawiała to jedna osoba idąc od domostwa do domostwa – twierdza przedstawiciele komitetu wyborczego Grzegorza Surdego.

Powiadomili oni policję oraz komisarza wyborczego. – Funkcjonariusze początkowo nie chcieli podjąć żadnych czynności. Dopiero po kolejnych zgłoszeniach zareagowali – twierdzą przedstawiciele konkurencji pani wójt. Dodają, że na skutek ich interwencji policja wylegitymowała kobietę, która roznosiła gminne materiały. Miała być w nich ulotka szkalująca Grzegorza Surdego. – Widziało to kilkoro świadków z pełnomocnikiem KWW Grzegorza Surdego - zapewniają członkowie jego komitetu.

Zdradzają, że kobieta, która roznosiła gminne materiały potwierdziła, że robiła to na zlecenie wydziału promocji urzędu Zabierzów.

- Wieczorem dostaliśmy informację, że kolportaż tych samych materiałów trwa w kolejnych miejscowościach : w Radwanowicach, Zabierzowie – podkreślają przedstawiciele konkurencji pani wójt. Dodają, że w tych miejscowościach ulotki zostawiano obok materiałów gminnych. Nie były w nie wkładane jak wcześniej.

Kumulacja wydarzeń miała miejsce wieczorem i wyglądała niemal jak sceny z gangsterskiego filmu. Na stacji paliw w Zabierzowie przy drodze krajowej dwie kobiety miały roznosić szkalujące ulotki. Obok stała srebrna toyota. Konkurencyjny komitet zaczął je obserwować. Do auta przyszedł jakiś mężczyzna i wrzucił do środka pęk ulotek.

- Wezwaliśmy policję, by sprawdzić te materiały, jednak mężczyzna zatrzasnął drzwi i włączył silnik. Jeden ze świadków próbował go zatrzymać, ale kierowca gwałtownie skręcił w stronę blokującego mu mężczyzny. Ten zdążył uskoczyć. Złapał tylne drzwi, jednak samochód gwałtownie przyspieszył i pociągnął mężczyznę kilka metrów – relacjonują przedstawiciele komitetu Grzegorza Surdego.

Ruszyli w pościg za toyotą, która po kilku kilometrach zjechała z głównej drogi i zaparkowała na poboczu. Gdy kierowca japońskiego samochodu zobaczył śledzący go pojazd ruszył dalej. Próbował zgubić ogon, po pewnym czasie zawrócił i wrócił na stację paliw. Tam próbował zabrać kobietę, która roznosiła materiały gminne i wyborcze.

Jeden ze świadków próbował zatrzymać tam toyotę wtedy jej kierowca wyskoczył z pojazdu, odepchnął mężczyznę i powalił go na ziemię, a potem z piskiem opon ruszył spod dystrybutora.

Członkowie komitetu konkurencji pani wójt próbowali gonić uciekiniera, ale ten ponoć łamiąc wszelkie przepisy drogowe błyskawicznie się oddalił swoim samochodem.

Po chwili na stacji pojawiła się wezwana wcześniej policja. Funkcjonariusze spisali zeznania świadków. - Od pierwszego zgłoszenia wskazywaliśmy funkcjonariuszom, że można ustalić autorów anonimowego paszkwilu wyborczego gdyż w pewnym fragmencie cytowano udzielony autorom wywiad na mój temat przez wójta sąsiedniej gminy Szymona Łytka – mówi Grzegorz Surdy.

Podkreśla, że domagał się od funkcjonariuszy powstrzymania kolportażu nielegalnych ulotek. – To są brudne metod rodem z PRL stosowane w czasie kampanii wyborczej - uważa.

Wójt gminy Zabierzów Elżbieta Buratn odpiera zarzuty jakoby za pieniądze gminne roznoszono ulotki szkalujące jej kontrkandydata. – Wynajęta przez urząd kobieta roznosiła materiały urzędu gminy. Przez cały dzień była szykanowana. Straszono ją, wyrzucono jej materiał z plecaka – opowiada pani wójt.

Dodaje, że na kobietę nasłano policję, choć niczego złego nie zrobiła. - Była bardzo wystraszona, nie widziała co robić. Chciała zrezygnować z roznoszenia tych materiałów. Przez całą niedzielę dzwoniła do mnie i relacjonowała co się działo – dodaje pani wójt.

Podkreśla, że to z pracownicą wynajętą przez gminę szarpali się przedstawiciele konkurencji. – Zabrali jej plecak wysypali na ziemię. Kobieta ma poszarpaną rękę – opowiada pani wójt.

Dodaje. że gdy roznosząca gminne materiały wieczorem zobaczyła mężczyzn, którzy przez cały wieczór ją nękali poprosiła męża o pomoc, by uciec przed tymi co ją nękali. Doszło tam do szarpaniny, nie wiem czy była celowa. Na stacji jest monitoring i powinien być zabezpieczony do sprawy. - Na moje polecenie kobieta zgłosiła sprawę na policję, która będzie sprawę wyjaśniać – tłumaczy pani wójt.

Nadkomisarz Katarzyna Cisło z małopolskiej komendy policji w Krakowie przyznaje, że zostało złożone zawiadomienie przez obie strony. – W sprawie szarpaniny pracownicy wynajętej przez urząd gminy już skierowaliśmy wniosek do sądu, to są sprawy ścigane z oskarżenia prywatnego- tłumaczy policjantka.

Dodaje, że tak samo będzie z wątkiem naruszenia nietykalności członków komitetu Grzegorza Surdego. - Teraz badamy doniesienie dotyczące szkalowania kandydata w ulotkach wyborczych oraz ustalamy kto je wydał. To czynności wyjaśniające w ciągu kilku dni podejmiemy decyzję czy będzie dochodzenie w tej sprawie – mówi nadkom. Cisło.

Zauważa, że wszystkie te czyny to wykroczenia, a nie przestępstwa z kodeksu wyborczego. Komitet Grzegorza Surdego o niedzielnych zdarzeniach powiadomił też krakowską delegaturę Krajowego Biura Wyborczego. - Jednak komisarz wyborczy nie ma uprawnień do badania takich spraw. Od tego są organa ścigania – usłyszeliśmy od Zdzisławy Romańskiej, dyrektor biura.

Prokuratura Kraków Prądnik Biały nie zajmuje się jeszcze tą sprawą. – Nie dostaliśmy dotąd żadnych materiałów – mówi „Rzeczpospolitej" Mariusz Boroń, szef prokuratury.

Walka jest tam naprawdę ostra. W tej ulotkowej wojnie doszło do przepychanek i naruszenia nietykalności cielesnej, a sprawa już trafiła do komisji wyborczej i na policję.

Do ostrego starcia w tej kampanii w tej małej podkrakowskiej gminie doszło w ostatnią niedzielę. Wtedy na jej terenie pojawiły się nieoznaczone ulotki na temat Grzegorza Surdy, jednego z kandydatów na wójta. - Były wtykane w furtki ogrodzeń razem z materiałem Urzędu Gminy. Widać było iż, zostawiała to jedna osoba idąc od domostwa do domostwa – twierdza przedstawiciele komitetu wyborczego Grzegorza Surdego.

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!