Rz: Bronisław Komorowski przegrał wybory, choć kilka miesięcy temu niejeden mówił, że nikt go nie pokona...
Na bezrybiu i rak ryba. Gdy na horyzoncie nie było żadnego innego kandydata, a Jarosław Kaczyński nie kwapił się, żeby w ogóle startować w wyborach prezydenckich, trudno było stwierdzić, że ktokolwiek mu zagraża.
Co się w takim razie zmieniło?
Urzędujący prezydent nie był wcześniej krytykowany w tak zmasowany sposób. Młodzi wyborcy, którzy głosowali na Andrzeja Dudę i Pawła Kukiza, są pokoleniem, które dobrze radzi sobie z mediami społecznościowymi, takimi jak Twitter czy Facebook. Dla nich dużo atrakcyjniejsze niż teksty publicystyczne w gazetach są memy internetowe.
Memy przechyliły szalę zwycięstwa na stronę Andrzeja Dudy?
Dosyć mocno uderzały w Bronisława Komorowskiego, ukazywały nieudolność i potknięcia urzędującego prezydenta, od szogunowania począwszy. Nie było to równoważone silną narracją sukcesu ze strony jego sztabu – raczej mówiono o kontynuacji, wierząc, że ludzie w kraju są tacy sami jak ci spotykani na pałacowych korytarzach. Nie pokazywano konkretnego i popieranego przez wyborców celu, do którego dąży Komorowski, o który warto walczyć. Prezydenta oskarżano o lenistwo i marazm w kontekście wpadek PO. A do tego ośmieszał się sam. Wszystko to złożyło się na postępującą erozję jego wizerunku, który przypominał nieco pumeks. Ponieważ nikt go wcześniej nie atakował i nie było realnego kandydata, który mógłby mu zagrozić, wydawało się, że to mocna skała.
Kiedy zaczęła się erozja?
Kiedy Bronisław Komorowski wybrał sobie hasło „Zgoda i bezpieczeństwo". Problem był tylko taki, że w momencie gdy PiS schował Antoniego Macierewicza, a Jarosław Kaczyński niewiele się udzielał, konflikt z Prawem i Sprawiedliwością przestał napędzać Komorowskiemu wyborców; paliwo się skończyło. Nie było partnera, który reprezentowałby niezgodę i niebezpieczeństwo. Z takim „pokojowym" PiS, które zyskuje, mieliśmy już do czynienia w 2010 roku. Spory cios zadał Komorowskiemu Paweł Kukiz, który zabrał mu kilka procent elektoratu. Ludzie nie wierzyli, że Komorowski jest autentyczny, a Kukiz był, z palącym go ogniem buntu. Bronisław Komorowski uważał, że jego wizerunek jest stały i nic tego nie zmieni. Zgoda i bezpieczeństwo nie przekonały Polaków, zwłaszcza tych, którzy żyją na wyludnionych wsiach i których dzieciaki nie chcą wracać. Wyglądało to tak, jakby Komorowski ukrył się w pałacu i stamtąd prowadził politykę orderów oraz pouczał, że jest fajnie. Nie było w nim tchnienia nadziei i ludzie zarabiający najmniej w niego nie wierzyli...