Na drugą pozycję awansował Wojciech Zatoń z Uniwersytetu Łódzkiego, a trzecie miejsce zajmuje Ignacy Morawski, główny ekonomista FM Banku PBP.
Wskaźniki makroekonomiczne w III kw. minionego roku nie były łatwe do przewidzenia, ponieważ gospodarka sprawiła kilka niespodzianek. Pierwszą z nich była deflacja, która średnio w całym kwartale wyniosła 0,3 proc. Jeszcze we wrześniu 2013 r., kiedy po raz pierwszy zbieraliśmy prognozy na III kwartał 2014 r., analitycy oczekiwali średnio inflacji na poziomie 2,1 proc. W kolejnych kwartałach co prawda mocno rewidowali w dół swoje oczekiwania, ale nawet w czerwcu 2014 r. rynkowa średnia nie wskazywała na deflację.
Analitycy mBanku w czerwcowej turze jako jedni z nielicznych trafili ze swoimi prognozami w punkt. Ich zdaniem również I połowa tego roku upłynie pod znakiem spadku cen, który będzie się jeszcze pogłębiał. – Praktycznie już zrealizowane spadki cen paliw, żywności oraz postępujący import deflacji ze strefy euro sugerują spadek inflacji do około -1,5 proc. w I kw. 2015 r. Naszym zdaniem okres deflacji będzie dłuższy, niż się powszechnie uważa, a ewentualna dewaluacja chińskiej waluty stwarza ryzyko wlania się nowej fali deflacji do Europy – mówi „Rzeczpospolitej" Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku.
W III kw. 2014 r. na plus zaskoczyła dynamika polskiego PKB. Jeszcze pod koniec 2013 r. ekonomiści przewidywali średnio, że tempo wzrostu gospodarki ledwo przekroczy 3 proc. Tymczasem GUS podał, że m.in. wskutek zmian metodologicznych było to aż 3,4 proc. W ubiegłym roku opłacało się więc być optymistą. Jak będzie teraz?
– Przez pierwsze dwa kwartały tego roku wzrost PKB może być zbliżony do 3 proc. lub nawet nieco niższy. Wiąże się to, przy całej sile popytu wewnętrznego, z ciągle negatywnym oddziaływaniem otoczenia zewnętrznego – recesją w Rosji i stagnacją w strefie euro – mówi Ernest Pytlarczyk.