Reklama

Sędzia nie musi się zamęczać czytaniem

W „Pruszkowie II” sąd odczytuje 220 tomów akt. Odbywa się to przy pustej sali i potrwa trzy miesiące. Winna jest procedura, ale może i sąd

Publikacja: 28.07.2010 04:57

Sędzia nie musi się zamęczać czytaniem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Na sali rozpraw są właściwie tylko jeden oskarżony i dyżurni obrońcy. Do tej sytuacji doprowadził jeden z ok. 30 oskarżonych (Marcin B.), który skorzystał z proceduralnego uprawnienia, zmuszając sąd i innych uczestników do tego nietypowego procedowania.

Zgodnie z art. 394 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=F8BBBFAFEEE6816B26497E9FB82EDCC2?id=74999]kodeksu postępowania karnego[/link] „protokoły i dokumenty podlegające odczytaniu na rozprawie można uznać bez ich odczytania za ujawnione”, ale należy je odczytać, jeżeli którakolwiek ze stron o to wnosi. Taki wniosek złożył właśnie Marcin B.

[srodtytul]Odczytywanie akt[/srodtytul]

– Pewnie ten czy ów prawnik powie, że tym wnioskiem chce zamęczyć sędziego, ale formalnie ma do tego prawo – wskazuje adwokat Marek Gromelski, jeden z licznych obrońców z urzędu w tej sprawie.

Faktem jest, że sąd kartka po kartce musi odczytywać 220 tomów akt prokuratorskich, np. kto do kogo i kiedy co powiedział, czy jeszcze gorzej: kolejne numery fabryczne sprzętów AGD ukradzionych z kolejnego tira.

Reklama
Reklama

Sędzia Wojciech Małek, rzecznik warszawskiego Sądu Okręgowego, powiedział „Rz”, że odczytywanie zajmie pewnie najbliższe trzy miesiące. Sąd pracuje właściwie przy prawie pustej sali: inni oskarżeni nie uczestniczą w tych rozprawach (procedura na to im pozwala), a i obrona jest przerzedzona. Wystawia dyżurnych adwokatów (aplikantów), którzy w ramach tzw. adwokackich substytucji reprezentują po kilku kolegów po fachu.

Podobnie przebiegał proces Grudnia ,70, w którym sąd od listopada 2009 r. zajmuje się właśnie odczytywaniem akt ze śledztwa, bo takie było życzenie oskarżonych.

– Na miejscu sędziego wziąłbym takiego oskarżonego na sposób – mówi Jacek Kondracki, warszawski adwokat. – [b]Czytanie akt ma swój cel, ma przecież służyć obronie, a nie obstrukcji procesu.[/b] Zapytałbym go, jakich akt ze śledztwa nie oglądał, i gdyby je wskazał, wyznaczyłbym mu termin na przejrzenie, powiedzmy tydzień czy nawet miesiąc. Sąd mógłby na ten czas zarządzić przerwę, a sędziowie i adwokaci mogliby zająć się innymi sprawami czy nawet pojechać na wakacje.

[srodtytul]Aby do przedawnienia [/srodtytul]

– Przepisy dotyczące odczytywania akt są od dawna krytykowane przez sędziów, jednak są oni ostrożni w oddalaniu takich wniosków z obawy, że wyższa instancja potraktuje je jako naruszenie prawa do obrony – wskazuje sędzia Małek. – Dlatego przydałaby się interwencja ustawodawcy.

Jest na to szansa. W przygotowanym właśnie przez sędziów ze stowarzyszenia Iustitia projekcie zmian k.p.k. (pisaliśmy o tym: [link=http://www.rp.pl/artykul/61229,514102_Sedziowie_proponuja_szybsze_procesy_karne.html]„Sędziowie proponują szybsze procesy karne”[/link], „Rz” 27 lipca) zaproponowano stosowną zmianę. Mianowicie dodanie przepisu, że sąd może nie uwzględnić wniosku o odczytanie dowodów ze śledztwa, jeżeli „zmierza ewidentnie do przewlekania postępowania”. Z fizycznych przyczyn nikt nie jest w stanie czytać akt non stop przez wiele godzin (czytanie ogranicza wytrzymałość strun głosowych) – napisano w uzasadnieniu. Tymczasem żądania takie pojawiają się w sprawach, w których grozi przedawnienie ścigania, i jest to sposób na ogół skuteczny.

Reklama
Reklama

[ramka]

[b]prof. Piotr Kruszyński - karnista z Uniwersytetu Warszawskiego[/b]

Sąd nie jest zupełnie bezbronny: w prawie niemieckim np. znana jest instytucja nadużycia prawa procesowego, która u nas dopiero kiełkuje, ale po którą sąd może sięgnąć. Zgodnie z nią sąd nie musi uwzględniać wniosków, które nie służą realizacji praw strony (w wypadku oskarżonego – jego obronie), ale są ich nadużyciem (np. w celu przedłużenia procesu). Lepiej byłoby jednak, gdyby takie uprawnienie sądu było wprost w kodeksie zapisane. Zresztą w projekcie noweli k.p.k., która miałaby przywrócić w Polsce instytucję sędziego śledczego i usprawnić procedurę karną, zaproponowaliśmy rozwiązanie jeszcze dalej idące: rezygnację z odczytywania w sądzie akt ze śledztwa (dochodzenia).[/ramka]

[ramka] [b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/07/28/sedzia-nie-musi-sie-zameczac-czytaniem/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Na sali rozpraw są właściwie tylko jeden oskarżony i dyżurni obrońcy. Do tej sytuacji doprowadził jeden z ok. 30 oskarżonych (Marcin B.), który skorzystał z proceduralnego uprawnienia, zmuszając sąd i innych uczestników do tego nietypowego procedowania.

Zgodnie z art. 394 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=F8BBBFAFEEE6816B26497E9FB82EDCC2?id=74999]kodeksu postępowania karnego[/link] „protokoły i dokumenty podlegające odczytaniu na rozprawie można uznać bez ich odczytania za ujawnione”, ale należy je odczytać, jeżeli którakolwiek ze stron o to wnosi. Taki wniosek złożył właśnie Marcin B.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Prawo w Polsce
Trzy weta Karola Nawrockiego. „Obywatele państwa polskiego są traktowani gorzej"
Nieruchomości
Sprzedaż mieszkania ze spadku. Ministerstwo Finansów tłumaczy nowe przepisy
Konsumenci
UOKiK stawia zarzuty platformie Netflix. „Nowe zasady gry, bez zgody użytkownika"
Matura i egzamin ósmoklasisty
Nadchodzi najpoważniejsza zmiana w polskiej ortografii od kilkudziesięciu lat
Matura i egzamin ósmoklasisty
CKE podała terminy egzaminów w 2026 roku. Zmieni się też harmonogram ferii
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama