Tegoroczny Festiwal Chopin i jego Europa odbywa się tuż przed Konkursem Chopinowskim, za dwa miesiące będziemy już znali zwycięzców. Nic zatem dziwnego, że program zdominowali dawni laureaci oraz polscy artyści, którzy wkrótce będą ubiegać się o konkursowe laury. Niemniej na początku imprezy zagrali przede wszystkim pianiści, którzy kiedyś nie zdecydowali się na start w warszawskiej rywalizacji, co nie znaczy, że Chopin nie był i nie jest obecny w ich życiu.
Benjamin Grossvenor to chluba Brytyjczyków
Do takich pianistów należy Benjamin Grossvenor, który na początku XXI wieku w Wielkiej Brytanii nazwany został cudownym dzieckiem, a dziś jest pianistą światowej klasy. Jako 18-latek wystąpił na inauguracji w 2011 roku słynnego londyńskiego festiwalu BBC Proms. Podpisał wtedy kontrakt z koncernem płytowym Decca i tej firmie pozostaje wierny. Już wcześniej jednak nagrał dwie solowe płyty z utworami różnych kompozytorów. Był wśród nich również Chopin.
Po raz pierwszy na Festiwal Chopin i jego Europa Benjamin Grossvenor przyjechał w 2010 roku jako młody, dobrze rokujący pianista. Zagrał Koncert f-moll Chopina i prawdę mówiąc, nie zyskał wielkiego uznania. Pojawiał się potem jednak w Warszawie, a kilka tygodni temu Decca wydała jego album w całości poświęcony muzyce Fryderyka. Nagrania zostały wysoko ocenione przez brytyjską krytykę. Głównym punktem tej płyty są obie wielkie sonaty Chopina.
Tegorocznego występu Benjamin Grossvenor nie potraktował jako okazji do promocji najnowszego albumu. Pozostał za to w kręgu muzyki romantycznej za sprawą utworów Roberta Schumanna, który swojego rówieśnika Chopina nazwał geniuszem, a także „Obrazków z wystawy” Modesta Musorgskiego. Ten cykl miniatur tworzących wielką panoramę muzyczną pozwolił Brytyjczykowi udowodnić artystyczną dojrzałość i pokazać świetną pianistykę, w której techniczna swoboda splata się z umiejętnością kreowania pięknego dźwięku.
Japoński debiutant Mao Fujita
Benjamin Grossvenor występuje na Festiwalu Chopin i jego Europa w miarę systematycznie, Japończyk Mao Fujita jest zaś na tej imprezie debiutantem. Ma 26 lat, jest zatem w wieku pozwalającym na przystąpienie do Konkursu Chopinowskiego. Patrząc jednak na listę orkiestr i zespołów, z którymi grywa, udział w takiej rywalizacji nie jest mu już potrzebny.
O klasie Mao Fujity świadczy też fakt, że do udziału w warszawskim festiwalu zaprosił go jeden z najlepszych zespołów kameralnych na świecie – austriacki Hagen Quartet, działający nieprzerwanie od ponad 40 lat. Z tymi doświadczonymi muzykami japoński pianista o chłopięcym wyglądzie pojawił się w minioną sobotę na estradzie Filharmonii Narodowej w kwintecie fortepianowym Johannesa Brahmsa.
Był więc obecny zaledwie 40 minut i to nie na pierwszym planie, ale to wystarczyło, by docenić jego umiejętność muzycznej symbiozy z pozostałymi członkami kwartetu, co w kameralistyce ma fundamentalne znaczenie. Ten występ rozbudził nadzieję na kolejne – tym razem już solowe – spotkanie z Mao Fujitą, który także pozostaje w kręgu Chopina. Jego druga solowa wydana przez Sony ma tytuł „72 preludia” i są to utwory Chopina, Skriabina oraz japońskiego kompozytora Akio Yashiro.
Podobnie jak Mao Fujita w roli kameralisty – ale z innym świetnym zespołem Belcea Quartet – zaprezentował się starszy od Japończyka o ćwierć wieku Alexander Melnikov. Ich wspólny festiwalowy występ w kwintecie Antonina Dvořáka był prawdziwą kreacją. Muzyka kameralna jest od lat domeną Melnikova. Drugą są interpretacje na fortepianie historycznym, stąd jego systematyczna obecność na Festiwalu Chopin i jego Europa, którego specjalnością stał się ten rodzaj wykonawstwa.
Belcea Quartet i Alexander Melnikov
Domeną Alexandra Melnikova są interpretacje na fortepianie historycznym
Vadym Kholodenko z „Requiem” w hołdzie Chopinowi
Ciągle natomiast czekamy na Chopina w wykonaniu 39-letniego Vadyma Kholodenki. Ukraiński pianista nie startował w Konkursie Chopinowskim, wygrał natomiast inny, sławny amerykański Konkurs Van Cliburna, co stało się początkiem jego kariery w USA, uznanie zdobył też w Europie. Od kilku lat obiecuje dokonać chopinowskich nagrań w Polsce, ale są to na razie jedynie plany.
Jest pianistą bardzo ekspresyjnym, a jego interpretacje mają wielki ładunek mrocznego niekiedy dramatyzmu. Przykładem niech będzie „Requiem” Mozarta w fortepianowym opracowaniu jednego z uczniów Liszta. Vadym Kholodenko zaprezentował tę wersję „Requiem” w 2002 roku w warszawskim kościele św. Krzyża w rocznicę śmierci Chopina. Utwór nagrał też potem na płytę wydaną przez NIFC.
Vadym Kholodenko
Vadym Kholodenko jest pianistą bardzo ekspresyjnym
Teraz z orkiestrą Sinfonia Varsovia, świetnie prowadzoną przez Bassema Akiki, zagrał słynny koncert na lewą rękę Maurice’a Ravela, wydobywając z niego potęgę i majestatyczną wirtuozerię, oraz IV Symfonię „koncertującą” Karola Szymanowskiego. Potrafił, co rzadko się zdarza w innych wykonaniach, przebić się przez potęgę orkiestrowego dźwięku, a liryzm połączyć z szalonym wręcz, finałowym rytmem oberkowym.
I tak okrężną drogą Vadym Kholodenko zbliża się do Chopina. Szymanowski pisał przecież o swoich zamiarach w IV Symfonii: „Odnajdęż ów wysoko zawieszony, tajemniczy most, przez który zdołam troskliwie przenieść z mojego świata ów bezcenny skarb; wielkość i głębię sztuki Chopina?”