To sedno piątkowej uchwały Sądu Najwyższego (sygnatura akt: III CZP 57/13).
Chodzi o sytuację określoną w art. 53a ustawy o komornikach, tj. gdy za odnalezienie majątku dłużnika komornik pobiera opłatę w wysokości 5 proc. wartości tego majątku (nie więcej jednak niż przeciętne wynagrodzenie miesięczne). Opłata ta jest zmniejszana o kwotę zaliczki pobranej od wierzyciela. Te dość nowe regulacje określają zasady finansowania poszukiwań majątku, które wierzyciel może zlecić komornikowi.
Opłata składa się z dwóch części: owej zaliczki w wysokości 2 proc. przeciętnego wynagrodzenia (nieco ponad 70 zł) i jest ona niezależna od efektu poszukiwań. Druga część to ta, od odnalezionego majątku.
Kto ma jednak płacić komornikowi, gdy poszukiwany majątek nie starcza na opłatę dla niego?
Kwestia ta wynikła w sporze między Bankiem Handlowym a komornikiem, któremu bank zlecił egzekucję długu oraz poszukiwanie majątku dłużnika, ponieważ nie był zdolny sam go wskazać.