Prawnicy wnioskodawcy żądają 26 mln zł, prokurator mówi o kwocie 1,5 mln zł. Wyrok ma być ogłoszony 8 lutego.
Andrzej Pilecki, syn tego wyjątkowego bohatera i ofiary stalinizmu służb, domaga się od państwa 26 mln zł zadośćuczynienia za krzywdę, jakiej doznał jego ojciec oraz on sam. Zasługi dla Ojczyzny Rotmistrza są szeroko znane. Ten przedwojenny oficer dobrowolnie dał się ująć w łapance, by dostać się do Auschwitz, stworzyć tam ruch oporu i zdobyć informacje o zbrodniczej działalności Niemców w obozie. Potem stamtąd uciekł i walczył w powstaniu warszawskim. 8 maja 1947 r. został jednak aresztowany przez władze PRL i po ponad rocznym skrajnie brutalnym śledztwie i szykanach w więzieniu mokotowskim, a następnie sfingowanym procesie skazano go śmierć. 25 maja 1948 r. został rozstrzelany i potajemnie pogrzebany, prawdopodobnie na „Łączce” wojskowych Powązek. Do dziś nie odnaleziono jego ciała.
W 1990 r. Sąd Najwyższy uniewinnił pośmiertnie rotmistrza Pileckiego, i wtedy zasądzono na rzecz jego żony, córki i syna Andrzeja, 500 mln starych zł odszkodowania. Wtedy ta suma pozwalała na kupno mieszkania o powierzchni 250 mkw. Pełnomocnicy Andrzeja Pileckiego nowe roszczenie wywodzą z faktu, że ówczesne prawo nie przewidywało zadośćuczynienia dla ofiar peerelowskich represji (a jedynie odszkodowanie). Dopiero tzw. ustawa lutowa z 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego, której art 8 ust. 4 dopuszcza zadośćuczynienie także w razie zasądzenia wcześniej odszkodowania - jeśli za jego zastosowaniem "przemawiają względy słuszności".
Czytaj więcej
Nie dziwi, że syn straconego po sfingowanym procesie Witolda Pileckiego domaga się zadośćuczynienia.
Pełnomocnicy SN reprezentujący w tej sprawie Skarb Państwa, mec. Adam Szczepanik i Anna Wilk, wskazywali, że przed ustawą lutową zasądzane odszkodowanie zawierało nieraz element zadośćuczynienia za krzywdę (cierpienie, ból, stres) na co wskazuje uzasadnienie tamtego orzeczenia SN i wysoka kwota odszkodowania. Podobnie jak prokurator wskazywali, że najczęściej w podobnych sprawach, prześladowania akowców, którzy ponieśli śmierć z rąk służb PRL, ich rodziny uzyskują kilkaset tys. zł. Rzadko jest zasądzane zadośćuczynienie. Tylko czasem sięga ono miliona złotych lub go przekracza. Owszem zasądzane są wyższe kwoty - ale za długoletnie cierpienia, pobyt w więzieniu. Przypomnijmy przypadek Tomasza Komendy, który otrzymał 12 mln zł zadośćuczynienia za 18 lat niesłusznego więzienia za zbrodnię, której nie popełnił.