Takiego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie, który rozpatrywał sprawę uchybienia terminu do złożenia odwołania od decyzji Dyrektora Grodzkiego Urzędu Pracy.
Pod koniec 2012 roku Prezydent Miasta pozbawił mężczyznę statusu poszukującego pracy. Jego zdaniem zarejestrowany nie pojawił się w powiatowym urzędzie pracy w wyznaczonym terminie i nie powiadomił w ciągu siedmiu dni o uzasadnionej przyczynie swojego niestawiennictwa. Decyzja o pozbawieniu przywileju została wysłana do mężczyzny na wskazany przez niego adres i dwukrotnie awizowana.
Trzy miesiące potniej mężczyzna złożył osobiście w Grodzkim Urzędzie Pracy pismo, które zatytułował „zażalenie". Poinformował w nim Dyrektora GUP, że nie mógł się stawić w wyznaczonym terminie z powodu długotrwałej choroby leczonej ambulatoryjnie. Dodał, że był również hospitalizowany. Mężczyzna zwrócił uwagę, że w momencie rejestracji nie został poinformowany o konieczności usprawiedliwienia niestawiennictwa jakimkolwiek dokumentem.
W swoim piśmie zawarł również sformułowanie, że żąda „natychmiastowego przywrócenia prawa do przedłużenia rejestracji jako osoby poszukującej pracy". Do kompletu załączył zaświadczenie lekarskie o stanie zdrowia, z którego wynikało, iż od grudnia 2012 roku. do końca lutego 2013 roku pozostawał w stałym leczeniu ambulatoryjnym i szpitalnym.
Zażalenie trafiło na biurko wojewody. Ten zakwalifikował je jako odwołanie i jednocześnie stwierdził, że zostało wniesione z uchybieniem terminu przewidzianego w przepisach Kodeksu postępowania administracyjnego. Odmawiając jego rozpatrzenia wyjaśnił, iż decyzja została doręczona w tak zwanym trybie zastępczym, a termin do wniesienia odwołania już minął. Wojewoda zaznaczył tu, że stało się tak m.in. dlatego, iż mężczyzna w ogóle nie złożył wniosku o przywrócenie terminu do odwołania się o decyzji.