Bank odmawia udzielenia kredytu za niezapłacony dług. To nic nowego. Może się jednak okazać, że na przeszkodzie w uzyskaniu pożyczki stanie nam książka, której nie zwróciliśmy do biblioteki.
Biblioteki publiczne mają prawo zgłosić do rejestru dłużników osobę, która zbyt długo zostawia sobie wypożyczoną publikację. Pracownicy placówki naliczają bowiem kary za spóźnienia. Gdy kwota zobowiązania przekroczy 200 zł, czytelnik jest powiadamiany o konsekwencjach dalszego przetrzymywania książki, a także nieuregulowania należności. Taką możliwość daje bibliotekom ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych.
Okazuje się, że biblioteki mają powody, by sięgać po straszak w postaci rejestru dłużników. Niektórzy czytelnicy nic sobie nie robią z wezwań i upomnień.
Według danych z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Słupsku na koniec sierpnia 2013 r. ponad 1 tys. czytelników zalegało z płatnościami za zbyt długie przetrzymywanie książek. A w wypadku 835 osób zostały wydane tytuły wykonawcze po postępowaniu sądowym. Rekordzista miał zaległość wynoszącą około 1120 zł.
Oprócz opłat za spóźnienie doszły mu koszty procesu i odsetki sądowe. A wszystko przez to, że w lutym 2008 r. pożyczył trzy książki i ich nie oddał.