O rozstrzygnięcie tej prawnej kwestii zwrócił się do SN rzecznik ubezpieczonych.
Dwie zasady
By więc żądać od sąsiada z góry odszkodowania za zalanie mieszkania, musimy wykazać mu winę, a przynajmniej niedbalstwo. Zastosowanie ma zatem najbardziej ogólna zasada kodeksu cywilnego – art. 415: kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Od pewnego czasu niektóre sądy uważają jednak, że możliwe jest stosowanie do zalań wewnątrz budynku art. 433 k.c., przewidzianego do wydarzeń zewnętrznych. Zgodnie z nim za szkodę wyrządzoną wyrzuceniem, wylaniem lub spadnięciem jakiegokolwiek przedmiotu z pomieszczenia jest odpowiedzialny ten, kto pomieszczenie zajmuje, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą zajmujący pomieszczenie nie ponosi odpowiedzialności i której działaniu nie mógł zapobiec. Jest to odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, i poszkodowany nie musi wykazywać domniemanemu odpowiedzialnemu winy.
Do niedawna nie było wątpliwości, że ta regulacja, sięgająca czasów prawa rzymskiego, była stosowana do wydostania się rzeczy, wody na zewnątrz mieszkania, np. z okna balkonu, ale już nie do wylania się wody wewnątrz budynku.
Trudne spory
Kwerenda, jaką przeprowadził rzecznik ubezpieczonych, pokazuje pewną rozbieżność, którą z tych zasad stosować przy poszukiwaniu odpowiedzialnego za szkodę spowodowaną zalaniem mieszkania.
Rzecznik wskazywał w pytaniu do SN, że współczesne standardy budowlane z różnorodnymi urządzeniami wodno-kanalizacyjnymi wewnątrz budynków, z częstymi awariami, wywołują wiele szkód i idą za tym trudne spory zarówno sąsiedzkie, jak i na tle zawartych umów ubezpieczenia. Częsty bowiem w praktyce jest brak możliwości udowodnienia winy zalewającemu, co w konsekwencji oznacza odmowę wypłaty odszkodowania.