Gminy płacą coraz wyższe odszkodowania i zadośćuczynienia za szkody wynikłe z zaniedbań funkcjonariuszy lub podległych im instytucji. Rzadko które samorządy decydują się jednak na wykupienie polisy OC.
Kosztowny brak polisy
– Majowy wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie zdemolował finanse gminy. Przesunięcia w budżecie niewiele pomogły – mówi Mirosław Szczepańczyk, sekretarz Niegowy w woj. śląskim.
Aby znaleźć pieniądze na zapłatę ponad 1,3 mln zł zadośćuczynienia, gmina wzięła 942 tys. zł kredytu. Będzie go spłacać przez dziesięć lat.
– Prawo nie pozwala nam zaciągnąć kredytu na wypłatę odszkodowania. Aby wykonać wyrok, musieliśmy sięgnąć po pieniądze przeznaczone na wkład własny do inwestycji. Zadłużymy się na inwestycje – mówi Szczepańczyk.
Gmina musiała zapłacić wysokie odszkodowanie za zaniedbania na wycieczce szkolnej w 2003 r. w Pieniny. Podczas spływu Dunajcem jedna z łodzi wywróciła się i uczniowie wpadli do wody. Jeden utonął, inny, Mateusz W., wskutek długiego przebywania pod wodą doznał niedotlenienia mózgu. Dziś jest niepełnosprawny. Okazało się, że flisak był pijany. Przesiedział w więzieniu 2,5 roku. Proces cywilny wykazał, że do wypadku przyczyniła się beztroska nauczycieli. Sąd wytknął, że przed spływem nie ocenili stanu łodzi, nie dopilnowali, aby był na niej sprzęt ratowniczy (choć wiedzieli, że większość uczniów nie umie pływać), dopuścili do przekroczenia ładowności. Wprawdzie zaniedbania nie były bezpośrednią przyczyną wypadku, ale wydłużyły akcję ratowniczą. Po kilku latach procesu sąd nakazał gminie, która jest organem prowadzącym szkołę, zapłacić Mateuszowi W. 1,3 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia, z czego 690 tys. zł to kwota główna, a reszta odsetki i koszty procesu.