Nikt o tym jeszcze wyraźnie nie mówi, ale zapewne prawnicy już myślą o odszkodowaniu (i zadośćuczynieniu) dla rodzin ofiar. Gdyby chodziło o wypadek samochodowy czy błąd lekarski, nikogo to by przecież nie dziwiło. Tym bardziej że część ofiar to jedyni bądź główni żywiciele rodziny. Zostawili oni bliskich, którzy dotychczas zapewne korzystali z dochodów tragicznie zmarłych.
[srodtytul]Najpierw śledztwo[/srodtytul]
– Koncentrujemy się na prawidłowym prowadzeniu śledztwa. Rodziny, w których imieniu występuję, nie myślą teraz o odszkodowaniu czy zadośćuczynieniu – powiedział „Rz” adwokat Rafał Rogalski reprezentujący kilka rodzin. – Zdaję sobie jednak sprawę, że jako adwokat muszę myśleć także o odszkodowawczej stronie sprawy.
– Gdybym reprezentował jakiegoś poszkodowanego, już bym wezwał Skarb Państwa do dobrowolnej zapłaty odszkodowania (zadośćuczynienia), by zaczęły liczyć się odsetki. Nie czekałbym na wyniki śledztwa, sprawa cywilna może się toczyć niezależnie – mówi mecenas Juliusz Janas.
Kwestię takiego odszkodowania (zadośćuczynienia) reguluje [b]art. 446 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=625EDA0FD2D10D2A9B70A2289DB6ACD0?id=70928]kodeksu cywilnego[/link], który posługuje się cywilistycznym określeniem „zobowiązany do naprawienia szkody”[/b]. Może więc to być sprawca (sprawcy, ew. ich pracodawca), ale też inne osoby, które np. nie dopełniły obowiązków, zasad bezpieczeństwa, co mogło się przyczynić do katastrofy.