„Obciążenie Boeingów cłami miałoby zrównać warunki w handlu” – poinformował jako pierwszy „Financial Times”, powołując się na wiarygodne źródła w Brukseli. Dla USA byłoby to odczuwalne, ponieważ koncern z Seattle jest największym amerykańskim eksporterem.
Zwolennikiem obciążenia Boeingów cłami, gdyby nie doszło do podpisania nowej umowy handlowej UE–USA, jest prezes Airbusa, Guillaume Faury. – Europa w tej chwili negocjuje. Ale jeśli te negocjacje nie przyniosą oczekiwanych efektów, wyobrażam sobie i mam taką nadzieję, że dojdzie do wprowadzenia ceł odwetowych na samoloty – mówił prezes Airbusa w ostatni wtorek w Paryżu na spotkaniu z dziennikarzami. Jeszcze miesiąc temu w rozmowie z „Rzeczpospolitą” miał nadzieję, że nie dojdzie do takiego rozwoju sytuacji. Przyznał wtedy, że produkcja samolotów, wprawdzie nieznacznie, ale jednak podrożała po wprowadzeniu ceł na aluminium i stal sprowadzane do USA z Europy.
Czytaj więcej
Nowy Air Force One, czyli B747 One i to dwa egzemplarze, Donald Trump zamówił jeszcze podczas pop...
Dzisiaj za Airbusy, które nie pochodzą z amerykańskiej fabryki europejskiego konsorcjum, linie lotnicze z USA już powinny płacić więcej, skoro od 4 maja obowiązują 10-procentowe cła, jakimi został obciążony cały import do tego kraju. Pełna stawka to 20 proc., a obniżka obowiązuje jedynie do końca czerwca. I linie amerykańskie już zapowiadają, że nie odbiorą oclonych, droższych maszyn.