To nie sztuczna inteligencja wygenerowała w ostatnią niedzielę zdjęcie makiety z połączonymi barwami LOT-u i Smartwings. Obrazek był autentyczny i do mediów społecznościowych wrzucił go jeden z pilotów LOT-u. Dzisiaj jest już nieaktualny. Feta będzie w Pradze i w tureckim Kurtköy, gdzie Pegasus Airlines mają swoją siedzibę, a nie w Warszawie. Bo Smartwings odleciał do Turcji.
Z tego artykułu się dowiesz:
- Dlaczego LOT nie zrealizował umowy z Smartwings?
- Jakie były główne czynniki wpływające na decyzję Smartwings o wyborze Pegasusa jako partnera?
- Jakie były wcześniejsze próby konsolidacji LOT-u z innymi liniami lotniczymi?
- Jakie potencjalne kierunki rozwoju mogą być rozważane przez LOT po nieudanej próbie fuzji ze Smartwings?
Turcy targowali się lepiej. Bo mogli
Niskokosztowy Pegasus Airlines wczesnym wieczorem 7 grudnia podpisał wstępną umowę z właścicielem linii Smartwings, czeskim biznesmenem, miliarderem Jiřím Šimáněm. Zrobił to, chociaż wszystkie dokumenty były gotowe, umowa z LOT-em wynegocjowana, a przedstawiciele polskiego przewoźnika przylecieli do Pragi. Na poniedziałek 8 grudnia w Warszawie przygotowywana była wspólna polsko-czeska konferencja prasowa. Główną ozdobą miała być makieta w barwach LOT-u i Smartwings.
Tyle że Turcy uciekli się do metody tradycyjnego bliskowschodniego handlu i w ostatniej chwili dorzucili pieniędzy oraz dali różne gwarancje dla Smartwings i rynku czeskiego. Tym samym przebili ofertę LOT-u.
Jak na razie jednak szczegóły transakcji nie są znane. LOT tradycyjnie nie komentuje sytuacji. Tyle że Pegasus, należący do ESAS Holding, założonego przez miliarderską turecką rodzinę Sabanci, miał znacznie większe pole do negocjacji niż państwowy LOT, gdzie jeszcze do niedawna ścierały się wpływy polityczne.