W pierwszym odcinku na sofie w alternatywnym warszawskim klubie M25 oprócz Chylińskiej i Wojtka Cugowskiego (będzie oceniał muzyków na zmianę z bratem Piotrem) zobaczymy Piotra Stelmacha, prezentera radiowej Trójki, a także Leszka Biolika, basistę i producenta, który współpracował z Grzegorzem Ciechowskim.
W roli prowadzącego – wyposażony w beret, luz i dowcip – Michał Koterski. On jedyny będzie w programie showmanem, bo „MTV rockuje” nie jest widowiskiem podobnym do „Idola”.
Jury nie częstuje uczestników cynicznymi ani nawet ostrymi komentarzami. Emocji i dynamiki jest przez to w programie mniej, ale za to na pierwszym planie pozostaje muzyka. A jeśli ktoś liczy na kontrowersyjne czy wulgarne wystąpienia Agnieszki Chylińskiej, zawiedzie się. – Tu ważne jest, by osoby opiniotwórcze mogły się podzielić z młodymi muzykami doświadczeniem i wiedzą – mówi „Rz” Chylińska. – Oceniamy jak fachowcy. Znam się na rocku i na śpiewaniu, więc staram się dawać konkretne, profesjonalne rady. Z naszych ust padają nie puste, ale budujące uwagi. Przed wejściem na przesłuchania uzgodniliśmy, że nie zależy nam na prezentowaniu siebie, ale sprawdzeniu, czy wśród tych dwunastu zespołów są fajni, zdolni ludzie.
Zgłosiło się kilkaset grup, do programu zakwalifikowano 12. W każdym z półgodzinnych odcinków, pokazywanych w środy o 21, zobaczymy trzy kapele. Jurorzy wskazują jedną, która odpada, dwie przechodzą dalej. Zwycięzcy będą mogli wydać singiel w wytwórni EMI Music Poland i nagrać do niego teledysk. – Zauważyłam wiele wyrazistych i utalentowanych osobowości – mówi Chylińska. – Ale jako jury skupiamy się na poszukiwaniu świetnie zgranego zespołu, którego muzycy razem stanowią pigułę autentyczności.
Młodzi muzycy mają za zadanie zaprezentować własną interpretację wskazanego przez jurorów utworu, znanego, ale niekoniecznie rockowego. W pierwszym odcinku grupa Popcore z Ostródy stara się zastąpić popowe syntezatory z „Take on Me” A-Ha ostrymi gitarowymi riffami, a taneczność przeboju zmienić w rockowe uderzenie. Pochwały zbiera wokalista, mimo że w wysokich partiach kilkakrotnie łamie mu się głos. – Nie przejmuj się – podtrzymują go na duchu jurorzy. – Najważniejsze, że macie fajną, punkową energię i jesteście łobuzami. To jest w tym fachu potrzebne.