Twórcy adaptacji „Małej księżniczki” z reżyserem Alfonoso Cuaronem na czele świetnie wykorzystali możliwości współczesnej sztuki filmowej. Ich obraz był nominowany do Oscara za najlepsze zdjęcia i scenografię.
Piękne kostiumy, urzekające pełnią barw kolory i dbałość o detale nie przyćmiły na szczęście głównego przesłania historii napisanej przed ponad stu laty przez angielską powieściopisarkę Frances Hodgson Burnett. Filmowcy zmienili co prawda niektóre wątki, ale to wciąż opowieść o przyjaźni, nadziei i kaprysach losu, których nie da się przewidzieć.
Bohaterką jest siedmioletnia Sara Crewe, wychowana w Indiach pod okiem czułego ojca, kapitana Ralfa Crewe. Pewnego dnia rozpoczyna naukę w londyńskiej szkole dla panien prowadzonej przez Marię Minchin. Dziewczynka żyje w luksusie. Ma własną pokojówkę, elegancki salon, garderobę, której nie powstydziłaby się następczyni tronu, a nawet prywatnego kucyka. Jej sytuacja zmienia się diametralnie, gdy na pensję dociera informacja o śmierci kapitana Crewe.
Z dnia na dzień Sara staje się ubogą sierotą. Dyrektorka szkoły, traktująca wcześniej dziewczynkę z szacunkiem, teraz zaczyna nią pomiatać. Każe przenieść się z luksusowego apartamentu do zimnego, wilgotnego pokoiku na strychu. Eleganckie stroje Sara zamienia na znoszone, stare ubrania. Odwracają się od niej dawne przyjaciółki. Ale mimo odmiany losu pozostaje damą. Twardo trzyma głowę do góry, nie narzeka i postanawia poradzić sobie w trudnej sytuacji. Wkrótce z pomocą przyjdzie jej inna dziewczynka, a także pewien tajemniczy mężczyzna...
Grającej główną rolę Liesel Matthews nie brakuje uroku. Starsi widzowie będą zapewne tęsknić za Shirley Temple, która brawurowo zagrała tytułową bohaterkę w ekranizacji „Małej księżniczki” z 1939 roku. Wówczas w rolę kapitana Crewe wcielił się Ian Hunter. W 1995 roku zastąpił go Lian Cunnigham.