Serial interaktywny

Seriale telewizyjne od dekad przykuwają do telewizora całe rodziny. Raz zabawne, raz poważne historie znalazły swoje odzwierciedlenie także w grach wideo. Piszemy o nich oraz recenzujemy mrożące krew w żyłach The Walking Dead.

Publikacja: 25.01.2013 23:46

Serial interaktywny

Foto: materiały prasowe

Red

Seriale przyciągają nas ciekawymi postaciami bohaterów oraz specyficzną atmosferą. Do tego nie musimy na nie czekać kilku lat, jak na drugą część kinowego filmu, a ich twórcy mają znacznie więcej swobody w opracowywaniu scenariusza. Pełnometrażowa produkcja o lekarzu mogłaby nie spotkać się z uznaniem widzów, a tym bardziej recenzentów. Tymczasem podzielona na odcinki saga o przypadłościach leczonych przez szalonego doktora House'a osiągnęła niespodziewaną, olbrzymią popularność. Również wysokobudżetowe filmy o gangsterach bardzo często rozczarowują pełną dziur fabułą czy źle zbudowanymi portretami bohaterów. Serialowy „Breaking Bad" nie tylko przedstawia spójną, wiarygodną historię, ale również łączny, długi czas trwania każdego sezonu pozwala przedstawić postaci nietypowe i w nietypowych rolach, bez pozostawienia widza z uczuciem jakiegokolwiek braku.

W świecie gier wideo jest trochę inaczej, bo brak w nich ciasnych ram czasowych (kampanie dla jednego gracza trwają od 6 do nieraz 30-50 godzin). Podobieństwo leży gdzie indziej. Developerzy już dawno uświadomili sobie, że gracze po prostu lubią zwarte opowieści. Dlatego klasyczne gry akcji już ponad dekadę temu zaczęły otrzymywać narrację, która z każdym rokiem przyjmowała coraz ciekawsze wymiary i większą dynamikę. Z czasem jednak uświadomiono sobie także, że stworzenie ogromnego, wirtualnego świata, udostępnienie obszernego arsenału broni czy zapewnienie emocjonujących pościgów nie zawsze daje satysfakcję wymierną do pracy jaką włożono w stworzenie gry. Nie wspominając o sferze finansowej całego przedsięwzięcia i późniejszych wynikach sprzedaży. Przekonać się mogła o tym firma EA, przez wiele miesięcy promując wojenne Medal of Honor: Warfighter, kontynuację legendarnej serii, które ostatecznie okazało się grą przeciętną, otrzymało niskie noty (54/100, Metacritic.com) oraz sprzedało się poniżej prognoz (ok. 3 mln) i średnio w porównaniu z konkurencją (Call of Duty: Black Ops 2 - ok. 7,5 mln). Jakie jest więc alternatywa? Zamienić majestatyczną, zmąconą wojną przestrzeń na zwyczajne, ciasne lokacje i pozwolić graczom czerpać emocje z prowadzenia dialogów i podejmowania decyzji. Zrobić grę w konwencji interaktywnego serialu albo podzielić ją na zwięzłe odcinki, żebyśmy po ukończeniu jednego epizodu nie mogli doczekać się jak dalej rozwinie się cała historia.

Opowieść o opowiadaczach

Zostawiając za sobą prehistorię gier wideo, firmą, która współcześnie wyznaczyła, i nadal wyznacza, trendy w dziedzinie gier-seriali, jest Telltale Games. Założona została w 2004 roku przez współtwórców kultowej komediowej gry przygodowej Sam & Max z wczesnych lat '90. Pomysł na główne działanie firmy był prosty – sięgnąć właśnie po legendarne marki i zamiast jednej dużej gry, stworzyć zestawy pojedynczych odcinków. Eksperyment się udał. Telltale Games stworzyło kilka sezonów Sam & Max, odkurzyło niemniej kultowe Monkey Island i z powodzeniem zaadaptowało filmowe uniwersum Parku Jurajskiego, Powrotu do przyszłości czy nawet słynne krótkometrażowe animacje zatytułowane Wallace & Gromit.

Kolorowe i zabawne przygodówki są jednak najczęściej produktem przeznaczonym dla stosunkowo wąskiego grona fanów – nie na rynek masowy. Sytuacja zaczęła zmieniać się, gdy studio wzięło się za poważniejszą tematykę. Od 2006 przygotowało kilka gier sygnowanych marką telewizyjnej serii CSI. Jednak największy sukces przyszedł w roku 2012 wraz z The Walking Dead, którego odcinki trafiły do ponad 8,5 miliona użytkowników.

Przypadek The Walking Dead

Ta adaptacja uznanego amerykańskiego komiksu na dłuższą chwilę wstrząsnęła środowiskiem gier. Niespecjalnie oczekiwana (i nie należąca do szczytowego grona wysokobudżetowych produkcji) stała się z miejsca bohaterem licznych wiadomości, artykułów i rozmów w internecie. Za ten sukces odpowiada ten sam powód, co w przypadku innych gier niezależnych – wciągająca historia i nie do końca typowa mechanika. Pozornie The Walking Dead wydaje się produktem wtórnym. To kolejna opowieść o inwazji zombie i przypadkowych ludziach zmagających się z plagą potworów. Jednak tym razem celem gry nie jest zabijanie czy rozjeżdżanie ożywieńców. Dostajemy do naszych rąk regularny, interaktywny serial w którym liczą się krótkie, często podejmowane na gorąco decyzje oraz dialogi. Zwłaszcza dialogi.

Wcielamy się w Lee, nauczyciela uniwersyteckiego z Atlanty. Nie ma on jednak typowego wyglądu profesora-intelektualisty, nie poznajemy go też w typowej sytuacji. Lee siedzi  zakuty kajdankami na tylnym siedzeniu radiowozu mknącego do lokalnego więzienia. Podczas podróży i mało ciekawiej wymiany zdań z podstarzałym funkcjonariuszem, na drodze niespodziewania pojawia się postać. Zdezorientowany policjant potrąca ją i skręca do rowu, samochód zalicza dachowanie, a Lee traci przytomność. Po przebudzeniu szybko okazuje się, że kierowca nie żyje, a w okolicy zaczynają pojawiać się zombie. Bohater nie sięga jednak po ostry arsenał i nie rozpoczyna „oczyszczania" okolicy, a robi to, co normalny człowiek w sytuacji zagrożenia – ucieka i szuka pomocy.

W każdej lokacji poznajemy nowych ludzi, którzy tak samo jak my, są przerażeni inwazją i starają się przetrwać korzystając z różnych sposobów. Szybko odkrywamy typową dla surivavalowych filmów czy seriali atmosferę. Chociaż wydawałoby się, że do przetrwania konieczna jest bezwzględna współpraca, ludzie nie potrafią wyzbyć się swoich emocji, odruchów, a przede wszystkim – charakterów. Trafiamy na bardziej i mniej zaradne dzieci, pomocnych przyjaciół, bezwzględnie sprawiedliwych, dobrodusznych, dziwaków, niezdary, urodzonych liderów czy osoby, którym szybko puszczają nerwy i okazują bezwzględność lub agresję.

Władcy much

The Walking Dead świetnie obrazuje jak zachowują się ludzie w sytuacjach kryzysowych, na jak dużą szczerość, ale i nieufność potrafią się zdobyć. Często niewinne dialogi mają później wpływ na to jak będziemy postrzegani. W końcu każdemu zależy, żeby przeżył przed wszystkim on i jego bliscy, więc musi upewnić się, że będzie bezpieczny w towarzystwie naszej osoby. Zamiast jednak biernie przyglądać się rozwojowi wydarzeń, to często my decydujemy jakim torem się one potoczą. Nieraz mamy na odpowiedź czy działanie niewiele czasu, a stawką bywa i cudze życie.

Emocje postaci są świetnie oddane dzięki cell-shadingowej, nawiązującej do komiksu, grafice. Trójwymiarowy, realistyczny model do dziś przysparza grom sporo kłopotu w kwestii przedstawienia dialogów i okazywania bogatej palety mimiki twarzy. Komiksowy świat w tej grze pozwala przejrzyście zobrazować to, co ludzie czują podczas rozmowy z nami. Kolejnym wartym uwagi elementem są fantastycznie podłożone głosy. Dzięki różnym akcentom amerykańskiego angielskiego, postacie brzmią stereotypowo dla swoich ról, a przez to są przekonujące i wiarygodne.

Oprócz sekwencji dialogowych są także charakterystyczne dla gier przygodowych momenty oraz quick time eventy. Poruszając się po ciasnych przestrzeniach przyglądamy się otoczeniu poszukując przydatnych przedmiotów, wskazówek czy detali budujących atmosferę miejsca, w którym przebywamy. Nie znajdziemy tu jednak zagadek logicznych, nie będziemy też zmuszeni do tradycyjnego dla gier przygodowych zbierania setek przedmiotów i podejmowania prób łączenia ich ze sobą, aby uzyskać sprzęt rodem z MacGyvera. Quick time eventy, czyli dynamiczne wydarzenia interaktywne, pojawiają się głównie w tych najbardziej dramatycznych momentach, kiedy dochodzi do ataku zombie.

Już pierwszy odcinek pierwszego, komputerowego sezonu The Walking Dead pozostawia duże wrażenia. Kolejne (jest ich łącznie 5) jeszcze bardziej podgrzewają atmosferę i szokują kolejnymi wydarzeniami wzorowo budując napięcie. O ile w wielu grach co rusz pociągamy za spust stojąc na pozycji bohatera pozytywnego, tak tu wielokrotnie wahamy się i zmieniamy zdanie. Przekonujemy się też dobitnie, że „ożywione potwory" wcale nie muszą odnosić  do zombie.

Seriale głównym nurtem?

Pojedyncze sukcesy trudno uznać za wyznaczenie nowego trendu. Mają jednak pewne cechy wspólne z różnymi wydarzeniami na rynku gier. Wielu lat temu zniknął model tworzenia pełnej wersji gry i wydawania po roku tak zwanego „dodatku" rozszerzającego program o nowe mapy, tryby gry, scenariusze. Dziś twórcy „dużych gier" tworzą wyłącznie drobne pakiety zwane DLC (downloadable content), wydawane z różną częstotliwością od dnia premiery, aż po kolejne kilka miesięcy. Pozwala to przedłużyć żywotność gry i często wzbogacić ją niewielkim kosztem. Oprócz tego coraz więcej dużych firm decyduje się na mniejsze produkcje, sprzedawane wyłącznie w formie dystrybucji cyfrowej.

Te trendy docierają również do Polski. Legendarny już developer - Adrian Chmielarz, mający na koncie światowej klasy gry akcji, zaskoczył graczy ogłaszając w 2012 roku rozstanie się ze swoim macierzystym studiem i założenie nowej firmy, która zajmuje się tworzeniem produkcji właśnie krótkich: „Chcemy robić gry dla pokolenia, które chce grać, ale nie ma na to czasu: bo dzieci, bo praca, itd." pisał na swoim Facebooku. Podobnie podział na odcinki swojej produkcji zapowiedziała w tym tygodniu firma Nicolas Games, potwierdzając pracę nad grą Afterfall: Perła Pustkowi. Możliwe jest również, że i inne polskie studia zdecydują się zmienić formułę swoich produkcji albo równolegle tworzyć swoisty interaktywny serial, który wypełni okres oczekiwania na premierę głównej gry.

Ciągle zmieniający się świat technologii, w którym coraz większą rolę odgrywają smartfony, konsole mobilne, portale społecznościowe, czy sam spory czas spędzany przez nas w internecie może faktycznie wprowadzić poważne zmiany w świecie gier. Jaka to wiadomość dla graczy? Jeśli due firmy zaczną tworzyć podobne produkcje do tych z portfolio Telltale Games, o jakości choćby dorównującej wspaniałemu The Walking Dead, to jak najbardziej pozytywna.

Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu