Czytelnikom autobiograficznej powieści „Pożegnanie z Afryką” i widzom nakręconego na jej podstawie filmu z Meryl Streep w roli głównej jedynie się wydaje, że sporo wiedzą o 20 latach życia spędzonych przez Karen Blixen w Kenii.
W 1913 roku 28-letnia Tanne, jak nazywano ją w domu, pojechała tam, by zamieszkać i zawrzeć związek małżeński z Brorem Blixenem, choć kochała się beznadziejnie w jego bracie bliźniaku, o wiele bardziej przystojnym Hansie. Jej związki z mężczyznami były zawsze pogmatwane. Pierwszym ważnym był dla niej ojciec, zamiłowany podróżnik i miłośnik przygód. Ciężko przeżyła jego samobójczą śmierć, gdy miała dziesięć lat.
Mąż, z którym zamieszkała na farmie pod Nairobi, zdradzał ją niemal od początku wspólnego życia, co uświadomiła sobie, gdy zachorowała na syfilis. Kilka lat później poznała Denysa Fincha Hattona i to odmieniło jej życie. Razem polowali, latali samolotem i spędzali urocze wieczory na coraz bardziej podupadającej farmie.
– Prowadzili niekończące się rozmowy o sztuce, życiu, kulturze, świecie – wyjaśnia w filmowym dokumencie Judith Thurman, biografka pisarki. – Pod wieloma względami Hatton był dla niej idealnym mężczyzną, poza tym, że nie chciał należeć do żadnej kobiety.
Przekonała się o tym boleśnie, gdy z radością poinformowała go, że jest w ciąży, nazywając nienarodzone jeszcze dziecko Danielem, a on odesłał depeszę: „Radzę poczekać. Odwołać przyjście Daniela”. Zraniona Karen ponoć przez kilka miesięcy nie odpowiadała na listy Denysa. Ale gdy zginął w wypadku samolotowym, próbowała odebrać sobie życie.