23.55 | tvn 7 | poniedziałek
Geje, anioły, Reagan, AIDS. Z tej mieszanki wątków powstała najpierw wybitna sztuka Tony’ego Kushnera, a potem serial na jej podstawie. „Anioły w Ameryce” Mike’a Nicholsa są jedną z najbardziej niezwykłych produkcji telewizyjnych ostatnich lat.
„New York Times” pisał o Tonym Kushnerze: „Niektórzy dramaturdzy chcą zmienić świat. Inni pragną zrewolucjonizować teatr. Tony Kushner jest wyjątkiem pośród wyjątków: dał słowo, że dokona obu tych rzeczy”. I obietnicy dotrzymał. Rewolucję wzniecił w 1993 roku na Broadwayu, gdzie odbyła się premiera „Aniołów w Ameryce: gejowskiej fantazji na motywach narodowych”. Trwająca 7 godzin sztuka przyniosła autorowi Nagrodę Pulitzera. Dziesięć lat później jej serialowa wersja pojawiła się na antenie HBO. Szefowie stacji obawiali się, jak na tę nietuzinkową historię zareagują widzowie. Niepotrzebnie. Znakomity reżyser Mike Nichols przerobił dramat na sześcioodcinkowy miniserial, łącząc świat realny ze sferą wizji i halucynacji. Zachował rozmach opowieści. Wydobył jej kameralność, a przy tym uniknął pułapki teatralności.
Opowieść rozgrywa się w latach 80., w czasach konserwatywnej polityki Reagana. Szaleje AIDS. Geje, ukrywając swoją tożsamość, próbują żyć jak większość ludzi. Problemom społecznym i obyczajowym Ameryki przyglądamy się oczami kilku bohaterów. Bezwzględny i zakłamany prawnik Roy Cohn nie chce się przyznać sam przed sobą, że jest zarażony wirusem HIV. Dopiero na łożu śmierci, gdy nawiedzi go duch niesłusznie oskarżonej w przeszłości Ethel Rosenberg, zaakceptuje swój los.
W tym czasie rozpada się małżeństwo mormonów, którzy pobrali się pod presją oczekiwań rodziców. Dogasa także związek dwóch gejów. Gdy jeden z nich okazuje się chory na AIDS, drugi porzuca partnera.