Rzecz tylko na pozór przypomina banalny melodramat, rozgrywający się w typowym małżeńskim trójkącie. Szybko okazuje się, że to niezwykły, bardzo wyrafinowany thriller psychologiczny, w którym prawda miesza się z pozorami, a miłość z nienawiścią. Dochodzą do tego szaleństwo i determinacja.
W swoim spektaklu Marcin Ziębiński wyraźnie nawiązuje do niemieckiego ekspresjonizmu lat 20. XX wieku. Dzięki temu zabiegowi reżyser mocno podkreślił nierealność świata, w którym rozgrywa się akcja.
Fernando Krapp (Marek Walczewski – na zdjęciu) to pragmatyk, który z pozycji człowieka silniejszego, bo bogatego, dla własnej korzyści „rąbie prawdę w oczy”. Robi to w sposób bezceremonialny, wbrew społeczno-towarzyskim konwenansom. Okazuje się też arcymistrzem w zdzieraniu masek z twarzy ludzi takich jak Hrabia (Paweł Wilczak), który westchnieniami pokrywa mało platoniczny afekt ku Julii (Małgorzata Rudzka – na zdjęciu), żonie Fernanda. W bezpośrednim starciu „wrażliwość na pokaz” Hrabiego przegra jednak z brutalną szczerością Krappa.
Dziś, po 14 latach od premiery, dodatkowego znaczenia nabiera obsada spektaklu. Odtwórca roli tytułowej Marek Walczewski w ostatnim okresie życia walczył z nieuleczalną chorobą, która wyeliminowała go z zawodu. Małgorzata Rudzka zaś, okrzyknięta wówczas jedną z najzdolniejszych artystek młodego pokolenia, sama zrezygnowała z aktorstwa.
Fernando Krapp napisał do mnie ten list