Namówić Sławomira Mrożka do zwierzeń to wyczyn nie lada. Znajomi mówią, że żyje w swoim świecie, do którego wpuszcza nielicznych. Bohater filmowego portretu, nakreślonego w 1999 roku przez Waldemara Jandę, mówi o latach dojrzewania, pierwszych sukcesach, literackiej karierze, trudnych wyborach i cenie, jaką mu przyszło za nie płacić. Opowieść ilustrowana jest fragmentami najsłynniejszych sztuk oraz rysunkami Mrożka.
Urodził się w 1930 roku w Borzęcinie. Pamięta swój pierwszy krakowski dom przy ul. Bandurskiego, stojącą naprzeciw willę generała Bernarda Monda i liczbę koni zaprzęganych do generalskiej bryczki. Pierwszym własnym mieszkaniem 20-latka już po wojnie stała się klitka o powierzchni 7 metrów kw. w budynku przy ul. Krupniczej. Mieściły się tam: łóżko, szafa, stół i krzesło.
Od 1950 roku Sławomir Mrożek pracował w „Dzienniku Polskim”. W tym samym roku zadebiutował na łamach „Przekroju”. W następnych latach współpracował z gdańskim teatrem studenckim Bim-Bom, współredagował „Życie Literackie”, publikował zbiory opowiadań, powieści, a przede wszystkim utwory sceniczne. Dramaty „Policja”, „Indyk”, „Tango” czy „Emigranci” były tłumaczone na wiele języków i wystawiane na całym świecie.
Ponieważ popularność i wysokie uznanie na świecie nie miała żadnego przełożenia na warunki jego życia w PRL, zdecydował się opuścić ojczyznę. Mieszkał w Paryżu, USA, Niemczech, Meksyku. W 1996 roku wrócił do Polski i zamieszkał w Krakowie. Kiedy przed pięciu laty na zakończenie wywiadu zapytałem, co najbardziej uwiera go w dzisiejszej rzeczywistości, po chwili odpowiedział: – Kiedy żyje się tak długo jak ja, to na wiele rzeczy nie ma się już ochoty, inne przyjmuje się coraz obojętniej. Na szczęście zostaje kilka spraw, które człowieka zawsze obchodzą.
W roku 2008 ponownie wyemigrował z Polski i zamieszkał w Nicei we Francji.